Zrzeszenie ma uchronić przed likwidacją produkcję wędlin wędzonych dymem z palonego drewna drzew liściastych, przede wszystkim bukowego. W procesie tym uwalniają się niewielkie ilości szkodliwych dla zdrowia substancji smolistych, jednak efekt konsumpcyjny stawia nasze wyroby w rzędzie najlepszych na świecie.
- W żadnym wypadku w wędzeniu tradycyjnym nie jesteśmy w stanie osiągnąć wymaganego od września przez Unię Europejską poziomu 2 mikrogramów benzo(a)pirenu na kilo mięsa. Przy ostrym reżimie technologicznym mamy dwa razy większą jego zawartość - mówi właściciel znanych zakładów przetwórczych z Chełmca Zbigniew Szubryt.
Małopolska reprezentacja przedsiębiorców jest najmocniejsza.
- Do zrzeszenia weszli najbardziej znani producenci z południa Polski, także z Sądecczyzny i powiatu limanowskiego, gdzie tradycje wędzenia są bardzo stare - informował nas dyrektor zakładów Szubryta Jacek Noworolnik. - Naszym głównym postulatem pod adresem resortów rolnictwa i zdrowia jest walka o odroczenie wejścia w życie dyrektywy lub potraktowanie wędzonek tak jak wędliny grillowanej, w stosunku do której Unia dopuszcza 5 mikrogramów benzo(a)pirenu - powiedział nam właściciel Laskopolu z Limanowej Roman Dudek.
Udział wędzonek w jego produkcji, podobnie jak w zakładach jego kolegów z branży, wynosi ok. 40 procent. Unijna dyrektywa może mocno zaszkodzić polskim firmom.
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+