https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Przeżyli przygodę na „rekinie”

Sylwia Klimczak
Mimo kilku usterek po drodze, wiosła i ponton nie odmówiły posłuszeństwa Maćkowi i Zbyszkowi.
Mimo kilku usterek po drodze, wiosła i ponton nie odmówiły posłuszeństwa Maćkowi i Zbyszkowi. archiwum Zbigniew Zawada
Zbyszek Zawada i Maciek Waligóra mieli wakacje pełne przygód - popłynęli pontonem nad Bałtyk. Swoją trwającą 28 dni wyprawę sądeczanie relacjonowali na swoim profilu „Adventure Wolves”.

Decyzje podjęte spontanicznie są najlepsze - z takiego założenia wyszli dwaj mieszkańcy Nowego Sącza: 30 letni Zbigniew Zawada i 28 letni Maciej Waligóra. Młodzi mężczyźni w 28 dni dopłynęli pontonem z Nowego Sącza do Gdańska, przeżywając niesamowitą przygodę.

Byli zdani na pogodę

„Jest ciężko, słońce nas spiekło, że ciężko znaleźć część ciała, która nie boli” - tak relacjonowali trzeci dzień wyprawy.

- O pająkach, komarach i innych mikro stworach żyjących nad Wisłą wiemy już chyba wszystko - żartuje Maciek.

Ale nie tylko słońce i owady były dla nich przeszkodą. Najgorsze były burze. „Nic nie może przecież wiecznie trwać” nucili, kiedy 26 lipca złapała ich pierwsza nawałnica na trasie. Później była to już norma.

- W czwartek, przed Kazimierzem Dolnym płynęliśmy w „oknie pogodowym”. Do 13:00 był upał nie do wytrzymania, a później przed sobą i za sobą mieliśmy burze - wspominają.

Przypadkowe atrakcje

Zaplanowana spontanicznie trasa okazała się dla Maćka i Zbyszka bogata w atrakcje. Kazimierz Dolny ich zaskoczył.

- Okazało się, że łatwiej można tam znaleźć Galerię Sztuki, niż sklep spożywczy! - wspominają. - A dla nas ważne było podładowanie baterii w telefonach i uzupełnienie zapasów, szczególnie wody.

Gdy dopłynęli do Płocka, zrobili przerwę na rozeznanie terenu.

- I tu życie zaskoczyło nas, jak stan portfela po dobrej imprezie! - wspomina Maciek. - Trafiliśmy w sam środek jednego z największych festiwali hip hopowych w Polsce! Dwie sceny rozstawione przy porcie, zaraz obok pole namiotowe, a my jesteśmy w tym dniu jedynymi spośród tego tłumu ludzi w Płocku, których nie interesują zbytnio O.S.T.R., Sokół czy Pezet tylko jak przepłynąć jezioro, które przed nami! - uśmiecha się Maciek.

Chłopakom - ku ich wielkiej radości udało się wpłynąć do Warszawy dokładnie 1 sierpnia, chwilę przed godziną 17.

- To niesamowite, że warunki nam sprzyjały i mogliśmy być w Warszawie w tym dniu, mogliśmy oddać hołd powstańcom - opowiadają. Na koniec wyprawy, dzień przed wpłynięciem do Gdańska w Gniewie trafili na koncert Maryli Rodowicz.

„Rekin” ważący 80 kilo

Ponton, którym Maciek i Zbyszek przepłynęli Polskę został przez nich w połowie trasy ochrzczony imieniem „Rekin”, bo zaczęło z niego uchodzić powietrze. Wagę swojego ekwipunku poczuli na własnych barkach kilkakrotnie.

- Już na samym początku musieliśmy nieść nasz ważący 80 kg ponton przez góry i lasy, żeby ominąć tamy - mówi Zawada.

Wilki rzeczne wyszły jednak z założenia, że lepiej zabrać za dużo rzeczy, niż za mało.

- Jesteśmy kompletnymi amatorami, a to była nasza pierwsza przygoda z podróżą pontonem, aż wierzyć się nie chce, że nam się udało.

Wybrane dla Ciebie

Hutnicy z Krakowa protestują w Warszawie. "Zielony Ład niszczy przemysł"

Hutnicy z Krakowa protestują w Warszawie. "Zielony Ład niszczy przemysł"

Piknik Ogrodniczy i bieg w Parku Sanguszków. To będzie niedziela pełna atrakcji

NASZ PATRONAT
Piknik Ogrodniczy i bieg w Parku Sanguszków. To będzie niedziela pełna atrakcji

Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska