Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rolnicy potrzebują rąk do pracy. Nie obawiają się nawet koronawirusa

Aleksander Gąciarz
Aleksander Gąciarz
Wkrótce rozpoczną się zbiory truskawek
Wkrótce rozpoczną się zbiory truskawek Aleksander Gąciarz
Pracownicy sezonowi z Ukrainy to od lat naturalny widok w gospodarstwach rolnych w rejonie Proszowic, Wawrzeńczyc, czy Igołomi.

FLESZ - Coraz więcej pracowników w Polsce ma depresję

od 16 lat

Sąsiedzi zza wschodniej granicy cieszą się opinią ludzi nie obawiających się ciężkiej pracy, uczciwych i zaradnych. Nic dziwnego, że od lat są bardzo chętnie zatrudniani przez rolników. W wielu przypadkach co roku przyjeżdżają do tych samych gospodarstw, gdzie przebywają często od wiosny do jesieni.

Ukraińska mowa na polskiej wsi nikogo nie dziwi, jednak w tym roku można ją usłyszeć znacznie rzadziej. Wszystko przez epidemię, która spowodowała, że duża część pracowników sezonowych wyjechała z Polski. Teraz rolnicy obawiają się, czy wrócą. - Jest duży problem. Zaraz zacznie się zbiór truskawek i nie będzie miał ich kto zbierać.

Potem przyjdzie czas na warzywa kapustne i sytuacja się powtórzy. Ludzie potrzebują Ukraińców do pomocy, a ich jest w tej chwili bardzo mało. Polacy ich nie zastąpią, bo Polak, który dostaje 500 plus nie pójdzie do pracy nawet za 150 złotych dziennie. Takie już są dniówki – mówi Adam Wilkosz z zarządu Ogólnopolskiego Związku Producentów Warzyw z siedzibą w Proszowicach. Prezes OZPW Zbigniew Orzechowski dodaje, że najbardziej ucierpiały na tym uzależnione od pracy cudzoziemców gospodarstwa ogrodnicze.

Są już czereśnie. Jest bób! Ale... ceny powalają! Zdjęcia ze...

Przeszkodą w sprowadzeniu pracowników z Ukrainy były zamknięte granice, a potem konieczność odbycia dwutygodniowej kwarantanny. Dopiero po jej zakończeniu mogli zacząć pracę.

- To było nieopłacalne. Przez dwa tygodnie takiego człowieka trzeba było utrzymywać, żywić, a on nie mógł pracować - mówi Zbigniew Orzechowski. Cudzoziemcy mogli tez odbywać kwarantannę w miejscu odosobnienia. W tym tygodniu w miejscu izolacji w Zespole Szkół w Piotrkowicach Małych przebywało 10 obywateli Ukrainy, oczekujących na zakończenie kwarantanny i możliwość pójścia do pracy w gospodarstwie (w pięciu przypadkach dobiegła końca w czwartek o północy). To osoby, które przyjechały do Polski jeszcze przed złagodzeniem przepisów.

W tej chwili jest z tym bowiem nieco łatwiej. - Takiej osobie wykonuje się test i może od razu przystąpić do pracy – mówi Powiatowy Inspektor Sanitarny w Proszowicach Katarzyna Bandoła. Kwarantanna nadal obowiązuje, ale odbywa się już na terenie gospodarstwa i cudzoziemiec może w tym czasie pracować. Nie może tylko opuszczać gospodarstwa, a kontakt z innymi osobami powinien być ograniczony do niezbędnego minimum. Czas pokaże, czy zmiana zasad spowoduje napływ siły roboczej. - Z rozmów w rolnikami wynika, że oni nie obawiają się tego, że cudzoziemcy mogą ich zarazić koronawirusem. Bardziej boją się tego, że nie przyjadą i plonów nie będzie miał kto zebrać - mówi dyrektor Powiatowego Urzędu Pracy w Proszowicach Halina Bomba.

Z danych PUP w Proszowicach wynika, że w roku 2019 na terenie powiatu pracowało w gospodarstwach rolnych blisko 650 obywateli Ukrainy. Od stycznia do maja było ich 200. W tym roku w tym samym okresie 146. - Różnica niby niewielka, ale zdecydowana większość z tych osób przebywała u nas na początku roku, gdy jeszcze nie było epidemii. Ten spadek będzie bardziej widoczny później, bo to właśnie od maja, czerwca notowaliśmy zwiększony napływ cudzoziemców do pracy w gospodarstwach – mówi dyrektor Halina Bomba.

Zobacz, które branże mają szansę najszybciej otrząsnąć się po epidemii.Przesuwaj zdjęcia w prawo - naciśnij strzałkę lub przycisk NASTĘPNE

TOP 10. Dzięki odmrożeniu gospodarki te branże mają szansę n...

Zapotrzebowanie na ręce do pracy już widać bardzo wyraźnie. Około 15 rolników codziennie deklaruje chęć przyjęcia Ukraińców do pracy. - Tak naprawdę problem zacznie się u nas w drugiej połowie roku, gdy zaczną się zbiory warzyw. Może się wtedy okazać, że nie będzie miał kto tego zrobić. Moim zdaniem rolnicy powinni się nawet zastanowić nad ograniczeniem liczby nasadzeń – przekonuje Zbigniew Orzechowski.

W lepszej sytuacji są te rejony, gdzie gospodarstwa ze względu na swój charakter nie wymagają tak dużego nakładu pracy człowieka. - U nas ten problem mocno nie występuje. Ukraińców zatrudnia się u nas raczej rzadko. Jeżeli jest taka potrzeba, to do dorywczej pracy w gospodarstwach najmowani są Polacy – mówi Łukasz Banach, rolnik z podproszowickich Szczytnik.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Rolnicy potrzebują rąk do pracy. Nie obawiają się nawet koronawirusa - Dziennik Polski

Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska