Do wrocławskiego sądu trafił akt oskarżenia pani oficer jednego z wrocławskich zakładów karnych. Przyznała się do przekroczenia uprawnień i chce dobrowolnie poddać karze. To sprawa nieszczęśliwej miłości z nieszczęśliwym zakończeniem. Działa się w 2013 roku.
Pani oficer przyznała, że wniosła więźniowi do celi telefon (jego posiadania zabrania więzienny regulamin) . W telefonie ujawniono romantyczne esemesy pani oficer do więźnia. On wysłał jej swoje zdjęcie zrobione w celi.
Przyznała, że przyprowadzała go do swojego gabinetu „w celu swobodnego z nim przebywania”. A pobierała go z celi pod pozorem rozmów służbowych.
Na czym miało polegać „swobodne przebywanie”? Autor aktu oskarżenia taktownie milczy w tej sprawie.
Kobieta manipulowała też dokumentacją więźnia, usuwając z komputera kilka niewygodnych dla niego informacji. Wreszcie - co też jest zabronione - przelewała na jego konto pieniądze. Akta nie pozostawiają wątpliwości. Kochała go.
Kim jest ten więzień? Ma do odsiadki 9 lat m.in. za oszustwo, kradzież z włamaniem, kradzież i tzw. kradzież rozbójniczą. Kara ma się skończyć w 2019 roku.
Jak się poznali? On twierdził później, że był wtedy jeszcze na wolności. Gdzieś na dyskotece. Ona nic o tym nie mówiła. W aktach są ślady, że opowiadała koleżance o związku z więźniem. Ta zeznawała potem, że ostrzegała, że namawiała, by zerwać znajomość, że będą kłopoty.
Czy on ją kochał? Dokumenty z postępowania służby więziennej sugerują, że mógł tylko manipulować nieszczęsną panią oficer.
Jesienią 2013 r. został przewieziony do zakładu karnego na Opolszczyźnie. Wtedy zaczął wydzwaniać do przełożonych pani oficer i opowiadać o wszystkim. Dlaczego? Czy dlatego, że nie przyjeżdżała na widzenia? Podejrzewał, że ma romans z kimś innym? Wydzwaniał do niej. Świadkowie twierdzą, że czuła się ofiarą stalkingu. Ale śledztwa w tej sprawie nie wszczęto. Pani oficer nie złożyła wniosku o ściganie. A bez wniosku nie można prowadzić takiej sprawy. Kara, jaka jej grozi? Rok więzienia w zawieszeniu i grzywna.