Każdy musiał okazać dowód osobisty lub inny dokument tożsamości i zostać zarejestrowany. W kolejce stali więc m.in. prezydent Nowego Sącza Ryszard Nowak, sądeccy radni Artur Czernecki i Grzegorz Dobosz oraz członek Zarządu Powiatu Nowosądeckiego Ryszard Paradowski. Dostrzec można było znanego nie tylko w Polsce, wywodzącego się z Nowego Sącza, tenisistę Marcina Gawrona oraz prezesa Klubu Sportowego Sandecja Andrzeja Danka. Byli przedstawiciele nowosądeckiego biznesu, w których gronie brylowali Andrzej Wiśniowski i Robert Rams.
Przez dwie godziny można było poznawać kasyno, uczyć się gry i nie wydać na to ani złotówki. Około 20 pracowników, w większości sądeczan, tłumaczyło gościom, na czym polega zabawa w profesjonalnym kasynie.
Obiekt oficjalnie otworzył Krzysztof Kupidłowski, dyrektor ds. ośrodków gier firmy Fortuna, która kasyno prowadzi. Przy okazji wszyscy dowiedzieli się, że o intymności w tym miejscu raczej nie ma mowy. Obowiązuje nie tylko zapisywanie personaliów przy wejściu. Kamery rejestrują obraz wnętrza, a przy stołach gry utrwalany jest dźwięk. Te nagrania są archiwizowane przez cztery lata.
Dwugodzinną hazardową zabawę VIP-ów odważnie zainaugurował prezydent Nowego Sącza Ryszard Nowak, zasiadając najpierw do black jacka, a później również przy stołach do innych gier. Po godz. 22 zabawa się skończyła i zaczęła normalna działalność kasyna z kasą w roli głównej. Jak obficie sądeczanie sięgali do portfeli, żeby kupować żetony, nie sposób ustalić.
W atmosferze gorączki właściwej hazardowym emocjom rozmawiano nie tylko o tym, kto ma szczęście w grze, a kto w miłości. Przypominano, jak wielkie i długotrwałe emocje panowały w Nowym Sączu, gdy miała zapaść decyzja o zgodzie na powstanie kasyna w mieście. Sprawa wchodziła pod obrady rady miasta kilka razy i kilka razy była zdejmowana z porządku kolejnych sesji. Wówczas argumenty zwolenników były dość proste. Dodatkowe miejsca pracy, przyciąganie do Nowego Sącza bogatych gości, którzy będą zostawiali swoje pieniądze nie tylko w kasynie, no i darmowa reklama miasta.
Przeciwnicy kasyna alarmowali o możliwości tracenia środków do życia przez nałogowych hazardzistów. Mówili o bliskości szkoły i kościoła, złej sławie miasta jako jaskini hazardu.
Kto miał rację? Zobaczymy.
Nie bójmy się
Artur Czernecki, radny Rady Miasta w Nowym Sączu. Kasyno, jeśli w ogóle jest zagrożeniem dla lokalnej społeczności, to nieporównanie mniejszym niż wszechobecne do tej pory salony z automatami do gier. Tam mógł wejść każdy i stracić pieniądze rzeczywiście przeznaczone na utrzymywanie rodziny. Grali nawet ludzie bardzo młodzi. Kasyno jest lokalem o wysokim standardzie i nie każdy będzie spełniał kryteria obycia czy ubioru pozwalające tam wejść. Nie przewiduję, by przegrał tam zarobek majster wracający z placu budowy, rozochocony alkoholem.
Niebieskie kozy i owce z napisami "MO" I "JP" [ZDJĘCIA]
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!