Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sądecczyzna: drogowe patrole z kursem pierwszej pomocy

Iwona Kamieńska
Podobne patrole sprawdziły się już poza Sądecczyzną
Podobne patrole sprawdziły się już poza Sądecczyzną fot. archiwum
O "ratunkowym analfabetyzmie" Polaków głośno było szczególnie przed Euro 2012. Eksperci, spodziewając się oblężenia naszych dróg i większej liczby wypadków, grzmieli, że większość ludzi nie ma pojęcia, jak udzielić pierwszej pomocy. W ślad za tym powstał pomysł na Sądecczyźnie, aby połączyć upowszechnianie wiedzy o ratownictwie z szansą uniknięcia mandatu za zbyt szybką jazdę, rozmowę telefoniczną w czasie prowadzenia samochodu albo brak świateł mijania.

Z inicjatywą taką wyszli dwaj eksperci BHP Centralnego Instytutu Ochrony Pracy - sądeczanin Maciej Szmyd i Andrzej Dziedzic z Dąbrowy Tarnowskiej. Zaproponowali policjantom współpracę.

- Policja stojąc z radarem przy drodze zatrzymuje kierowcę, który na przykład przekroczył dopuszczalną prędkość - wyjaśnia ideę akcji Szmyd. - My obok radiowozu mamy stanowisko ze sprzętem do udzielania pierwszej pomocy. Kierowca może wybrać, czy płaci mandat wedle taryfikatora, czy dostaje pouczenie pod warunkiem przejścia kilkuminutowego kursu pierwszej pomocy.
Andrzej Dziedzic wypróbował z powodzeniem takie akcje w rejonie Dąbrowy Tarnowskiej. Komendant sądeckiej policji insp. Henryk Koział przystał na propozycję.

- To bardzo dobry pomysł. Propagowanie wiedzy o udzielaniu pierwszej pomocy jest jedną z naszych misji, cieszy każda inicjatywa w tym zakresie - powiedział w piątek "Krakowskiej".

W przyszłym tygodniu komendant Koział chce omówić szczegóły i rozpocząć wspólne działania z ratownikami. Koszty kursów pierwszej pomocy dla kierowców, którzy chcą uniknąć mandatu, biorą na siebie eksperci BHP Centralnego Instytutu Ochrony Pracy Maciej Szmyd i Andrzej Dziedzic. Na miejsce drogowej "łapanki" przywiozą specjalny fantom, służący do nauki sztucznego oddychania i masażu serca oraz ankiety dla kierowców, dzięki którym będzie możliwa dokładna diagnoza ich wiedzy i umiejętności z dziedziny "cywilnego" ratownictwa.

Na początku sierpnia będzie można jadąc po drogach Sądecczyzny trafić na połączony patrol funkcjonariuszy policji i ekspertów bezpieczeństwa pracy. Ci drudzy szacują, że można by uratować o połowę więcej ludzi wymagających natychmiastowej pomocy na drodze, gdyby postronne osoby nie czekały na przyjazd karetki, lecz same próbowały reanimować rannych w wypadkach.

Lepiej ratować nieporadnie niż wcale
Po zatrzymaniu krążenia, w pierwszych 2-3 minutach jest ok. 40-60 proc. szans na uratowanie człowieka. Po 4-5 min spadają one niemal do zera, ponieważ dochodzi do śmierci mózgu. Karetka zwykle potrzebuje znacznie więcej czasu, aby dotrzeć na miejsce wypadku. Nawet więc nieporadna próba reanimacji człowieka, który nie oddycha, zwiększa jego szanse na przeżycie. Kluczowa jest przynajmniej pobieżna znajomość techniki masażu serca (ułożyć dłonie na środku klatki piersiowej i wykonywać rytmiczne uciski na głębokość 4-5 cm).

Wybieramy strażaka roku 2012. Zgłoś swojego kandydata!

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska