
Justyna Krupa: Nie przeszkadza Panu, że żyje Pan "na dwa domy"? Rodzina w Amsterdamie, Pan w Krakowie.
Emmanuel Sarki: Właśnie przyjechali mnie odwiedzić. Choć na krótko, tylko na 10 dni. Są w Krakowie dopiero po raz drugi. Na pewno nie jest to łatwa sytuacja. Ale w życiu piłkarza są takie momenty, kiedy musi być sam. Staram się żyć z dnia na dzień, koncentrując się na treningach i grze.

Justyna Krupa: Latem z Wisły odejdzie wielu zagranicznych graczy, m. in. Pana najlepszy kolega Kew Jaliens. Jeśli Pan zostanie, trudno się będzie przystosować do tych nowych realiów?
Emmanuel Sarki: To rzeczywiście będzie trudne, rozstać się z Kew, bo jestem do niego bardzo przywiązany. Perfekcyjnie się rozumiemy, czasem nawet pomieszkuję u niego. Będę za nim tęsknił, ale takie jest życie. Staram się nie alienować się i utrzymywać też kontakty z innymi zawodnikami. Osman Chavez również jest mi bliski, ale niestety nie mówi dobrze po angielsku. Dobrze dogaduję się z Danielem Sikorskim, to miły facet. Podobnie jak Czarek Wilk. Z nim też mam dobry kontakt. Zresztą, rozmawiam dużo z większością zawodników w drużynie. Dzwonią do mnie, pytają, co porabiam.

Justyna Krupa: Czuje Pan, że wreszcie nadchodzi czas stabilizacji w Pana karierze? Przez kilka ostatnich lat zmieniał Pan kluby jak rękawiczki.
Emmanuel Sarki: Teraz czuję, że coś się w moim życiu absolutnie odwróciło. W Belgii nie czułem się dobrze, podobnie jak w Izraelu. Choć działacze chcieli, bym tam został. Bardziej odpowiada mi też sposób gry Wisły. W Westerlo nie pozwalano mi robić z piłką tego, co chciałem. Kiedy zaczynałem robić pewne rzeczy po swojemu, tamtejszy trener odsyłał mnie na ławkę rezerwowych. Musiałem na boisku walczyć o piłkę, kopać się z rywalami, grać fizyczny futbol. Kiedy teraz oglądam swoje mecze na DVD i porównuję spotkania z polskiej ligi i z rozgrywek Belgii, widzę gigantyczną różnicę. Tutaj mogę wreszcie pograć w piłkę.

Justyna Krupa: A co, jeśli po sezonie zgłosi się po Pana inny klub niż Wisła?
Emmanuel Sarki: Jeśli krakowski klub nie będzie chciał przedłużyć ze mną współpracy, to mogę skorzystać z innych opcji. Jeżeli jednak Wisła zdecyduje, że chce mnie zostawić, to wówczas inne kluby muszą już pytać o mnie działaczy "Białej Gwiazdy". W tej chwili mam pewne propozycje z Belgii, ale to nic konkretnego. Zresztą, sześć lat tam spędzonych mi wystarczy. Jestem szczęśliwy w Krakowie.