"Makino". Bard Zwierzyńca, kibic Cracovii
Ukochał Kraków i Cracovię. O swoim mieście, a szczególnie dzielnicy gdzie się wychował i mieszkał - Zwierzyńcu - "Makino" stworzył wiele niezapomnianych ballad. Z gitarą, zawadiackim kaszkietem i apaszką pod szyją koncertował w Polsce i USA, grał z zespołem Andrusy, którego był założycielem, liderem. Trzy lata temu świętował z nim 45-lecie istnienia, a swoje 65-lecie pracy artystycznej.
Był aktywny do ostatnich dni, grał, śpiewał i kibicował swojej ukochanej Cracovii. To dla niej napisał muzykę do klubowego hymnu w 1981 roku.
Odznaczenie od prezydenta RP
W ostatniej drodze nie mogło więc zabraknąć ludzi, którzy mają "Pasy" w sercu. Klubowy sztandar niósł Andrzej Turecki, były legendarny piłkarz tego klubu w asyście członków Rady Seniorów: Zygmunta Sadlika i Adama Czapli. Obecny był prezes Cracovii Mateusz Dróżdż. Nie brakowało ludzi sportu i kultury.
Przez prezydenta RP Andrzeja Dudę krakowski bard został pośmiertnie odznaczony Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski. W imieniu prezydenta złożono wieniec.
- Z żalem i w poczuciu wielkiej straty żegnam wielkiego „Makino” – napisał prezydent Andrzej Duda. – Był piewcą folkloru krakowskiego Zwierzyńca, troszczył się o niego. Pozostanie na zawsze w naszych sercach.
Mszę św. w Bazylice Mariackiej koncelebrowali ks. infułat Dariusz Raś oraz ks. Andrzej Augustyński ze stowarzyszenia "Siemacha", którego Aleksander Kobyliński był członkiem honorowym.
W homilii poświęconej Zmarłemu ks. Augustyński przypomniał jego życiorys, szczególnie kilka barwnych faktów z jego bogatego życia. Urodzi się w święto Trzech Króli 6 stycznia 1936 r.
- Wychowany był w kulcie takich wartości jak Bóg, honor, ojczyzna, wyniósł z domu szacunek dla ludzi – zaznaczył.
50 lat na scenie, 6 tysięcy koncertów
Przypomniał jego drogę artystyczną, którą rozpoczął w 1975 r. Przez 50 lat dał ponad 6 tys. koncertów, miał w repertuarze ponad 100 piosenek o Krakowie. A pseudonim „Makino” nadał mu przyjaciel, poeta Jerzy Harasymowicz.

Gajewska o poparciu wyborców dla Rafała Trzaskowskiego w drugiej turze
- Nie znosił przepychu, żył skromnie. Nie przykładał wagi do pieniędzy – mówił ks. Augustyński. – Jak twierdził „byle starczyło na pół litra i kilo zwyczajnej…” Miał w sobie szlachetność, wysoko cenił słowo, brzydził się kłamstwem. 22 marca tego roku wziął ślub z Aleksandrą. Był postacią anachroniczną, reprezentował świat, którego już nie ma. Dobro, prawda i piękno to były jego wartości. Nosił Boga w sercu.
Kobylińskiego pożegnał też przyjaciel ze szkolnej ławy, znany krakowski dziennikarz Mieczysław Czuma, m.in. naczelny tygodnika „Przekrój”.
– Oluś przyjacielu, druhu wspaniały, pamiętasz jak chodziliśmy do szkoły na Zwierzyńcu, do klasztoru Norbertanek. A potem do szkoły nr 31? Jak po lekcjach wybieraliśmy się na Błonia i graliśmy w piłkę? Olku zawsze będziemy o Tobie pamiętać, niech Bóg za Twój kolorowy życiorys nagrodzi Cię szczęściem wiecznym.