Po zestrzeleniu malezyjskiego boeinga, nazwiska i pseudonimy rosyjskich separatystów z Donbasu obiegły świat. Ich telefoniczne rozmowy nagrała ukraińska służba bezpieczeństwa.
I. Bezler ("Bies"): - Dosłownie przed chwilą zestrzelili samolot. Zrobiła to grupa Minera. Spadł za Jenakijewem.
Płk. W. Gieraninow: - Piloci? Gdzie są piloci?
I. Bezler ("Bies"): - Pojechali szukać i fotografować zestrzelony samolot. Widać dym.
Separatysta (nieustalony): - Melduję w sprawie samolotu zestrzelonego w rejonie Śnieżnego-Toreza.
M. Kozicyn: - No?
Separatysta: - To pasażerski. Spadł w rejonie Grabowa, tam jest morze trupów, kobiety, dzieci. Teraz Kozacy to wszystko oglądają (...)
M. Kozicyn: - To znaczy, że wieźli szpiegów. Niech lecą, k...wa, teraz jest wojna.
- "W okolicy miasta Torez zestrzeliliśmy An-26, który rozbił się niedaleko kopalni Progress. Ostrzegaliśmy was - nie latajcie po naszym niebie" - chwalił się w internecie Igor Striełkow. Wpis usunął, gdy okazało się, że strącono pasażerski samolot.
Rekonstruktor wojny
Pułkownik Striełkow, znany też jako Girkin, to dowódca sił zbrojnych samozwańczej Donieckiej Republiki Ludowej. 6 lipca ogłosił się wojennym komendantem Doniecka. Z wykształcenia historyk-archiwista, nigdy nie pracował w zawodzie. Wkrótce po zajęciu Krymu przez Rosję, pojawił się w ukraińskim mieście Słowiańsk, skąd po odbiciu go przez Ukraińców przeniósł się do Doniecka. Według ukraińskich śledczych, jest oficerem rosyjskiego wywiadu wojskowego (GRU).
Striełkow zaprzecza , przyznając, że do końca marca 2013 roku służył, ale w Federalnej Służbie Bezpieczeństwa (następcy KGB).
44-letni lider separatystów z Donbasu pochodzi z Moskwy. Z hiszpańskim wąsikiem przypomina carskiego oficera. Sąsiedzi i znajomi, do których dotarli rosyjscy dziennikarze, opisują go jako dobrze wychowanego człowieka, miłośnika historycznych rekonstrukcji. W rycerskiej zbroi pojawił się nawet w Polsce na inscenizacji bitwy pod Grunwaldem. Ostatnio jednak najchętniej paradował w mundurach żołnierzy armii carskiej z wojny domowej w Rosji (1918-21).
Z wojskiem związał się po studiach. Walczył m.in. w ochotniczych oddziałach Rosjan po stronie Serbii podczas wojny w Bośni. W latach 90. miał też wykonywać specjalne zadania dla rosyjskiej armii w Naddniestrzu i Czeczenii.
Niewiele mówi o swej służbie wojskowej (z wyjątkiem walki w Bośni, o której napisał książkę). Przyznaje, że jako ochotnik pomagał kilka miesięcy temu w zajęciu Krymu przez Rosję. Był m.in. w ochronie przywódcy separatystów Siergieja Aksjonowa.
Rosyjskie media przedstawiają Striełkowa jako bohatera, rycerza, który broni mieszkańców wschodniej Ukrainy przed faszystowską huntą z Kijowa, wspieraną przez Zachód. Cytują jego wypowiedzi i oświadczenia, jakoby zestrzelenie pasażerskiego samolotu było ukraińską prowokacją. Według Ukraińców, Striełkow odpowiada m.in. za porwanie i zabójstwo radnego Wołodymyra Rybaka z miasta Gorłówka, który sprzeciwiał się przejęciu władzy przez rosyjskich separatystów.
Bies z Gorłówki
Bliskim współpracownikiem Striełkowa jest Igor Bezler, pseudonim Bies. Samozwańczy komendant Gorłówki oficjalnie jest podpułkownikiem rosyjskiej armii w rezerwie. Według ukraińskiej służby bezpieczeństwa, służy dalej w wywiadzie wojskowym Rosji (GRU).
Przed zestrzeleniem samolotu z Malezji zasłynął m.in. porwaniem polskiego ks. Wiktora Wąsowicza i tym, że zagroził egzekucją jeńców, jeśli ukraińskie władze nie uwolnią jego ludzi.
Przeszłość 49-letniego Bezlera jest mało znana. Pochodzi z Symferopola na Krymie i większość zawodowego życia spędził w rosyjskiej armii. Według niepotwierdzonych informacji, służył m.in. w Afganistanie i zapalnych punktach byłego ZSRR. Sam niewiele mówi.
W jednym z nielicznych wywiadów dla agencji RIA Nowosti przyznał, że ma rosyjski paszport, ale od 2003 r. mieszka na Ukrainie. Wspominał dziadka, który walczył z faszystami w II wojnie światowej i jego brata zabitego przez banderowców. - Mam z nimi osobiste porachunki - dodał.
W Gorłówce Bezler do zeszłego roku kierował ochroną zakładu maszyn. Zwolnił się i wrócił na Krym. Od początku uczestniczył w akcji przejęcia półwyspu przez Rosję. Pod koniec lutego br. organizował m.in. protest przeciwko wizycie Petra Poroszenki, który wtedy przybył z misją jako wysłannik Rady Najwyższej Ukrainy.
- (...) tylko dwa razy dałem mu w mordę. Gdybym wiedział, że to przyszły prezydent, zabiłbym - stwierdził "Bies" w wywiadzie dla rosyjskiej agencji informacyjnej.
Podobnie jak Striełkow, zaprzecza, aby miał udział w zamordowaniu radnego Rybaka z Gorłówki, którego ciało ze śladami tortur znaleziono po dwóch dniach w rzece. Ta śmierć to, jak twierdzi, ukraińska prowokacja. O czym innym świadczy jego rozmowa z drugim separatystą, którą podsłuchała Służba Bezpieczeństwa Ukrainy. W nagraniu "Bies" każe porwać Rybaka i wywieźć za miasto: - Kiedy będziecie pakować, ręce związać, skrępować tak, żeby nic nie widział.
Straszydło z papachą
Obywatelami Rosji i jej byłymi (oficjalnie) wojskowymi są też liczni Kozacy, którzy walczą na Ukrainie. To oni mogli obsługiwać wyrzutnię rakiet, z której zestrzelono boeinga.
Mikołaj Kozicyn z cytowanego na wstępie nagrania to znany ataman Kozaków dońskich. Podobnie jak Striełkow i Bezler figuruje na liście osób objętych sankcjami międzynarodowymi. W talii kart z "najbardziej poszukiwanymi rosyjskimi terrorystami", którą niedawno wydano dla ukraińskich żołnierzy, jest też inny kozacki watażka - Aleksander Możajew, zwany Babaj (Straszydło).
Na terenach zajętych przez separatystów Kozacy paradują z bronią w ręku i w wysokich papachach na głowach (tradycyjne czapki z baraniej wełny). Kozicyn i Możajew wyróżniają się długimi brodami, przypominając kozackich wojaków ze starych rosyjskich obrazów.
Pierwszy zasłynął wzięciem do niewoli 15 międzynarodowych obserwatorów Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie. Według jednych źródeł urodził się w Dzierżyńsku na wschodzie Ukrainy, wg innych - w Doniecku. 58-letni Kozak to barwna postać. Mieszka w Nowoczerkasku na południu Rosji, tam też kilka miesięcy temu organizował werbunek ochotników do walki w sąsiednim ukraińskim Donbasie.
Rosyjska "Nowaja Gazieta" (jedna z niewielu krytycznych wobec Kremla) podaje, że w młodości Kozicyn był oskarżony o kradzież i zwolniony z armii radzieckiej za wykroczenia.
Bujny charakter nie przeszkodził mu jednak w ukończeniu studiów prawniczych i zdobyciu tytułu doktora nauk ekonomicznych. Kawaler kilkudziesięciu odznaczeń i członek związku pisarzy, w 1990 r. poświęcił się odrodzeniu rosyjskiego kozactwa nad Donem. Walczył w Naddniestrzu i Abchazji. Największy skandal z jego udziałem wybuchł w Rosji, kiedy jako ataman "wojska dońskiego" podpisał umowę o współpracy z czeczeńską republiką Dżochara Dudajewa w 1994 r. Tłumaczył się, że dzięki temu uwolnił z niewoli wielu rosyjskich żołnierzy.
Dla Kozicyna Donbas to część Noworosji. Podobnie myśli mniej znany w Rosji, ale częściej pokazywany w światowych mediach 37-letni Aleksander Możajew. W rosyjskiej armii doszedł do stopnia starszego sierżanta. W rodzinnym Krasnodarze był oskarżony o usiłowanie zabójstwa.
Możajew nie przyznaje się do przestępstwa. Zaprzecza też doniesieniom, jakoby współpracował z rosyjskimi służbami specjalnymi. - Jestem tutaj dobrowolnie, aby amerykańskie zło do mojego domu nie zapukało - stwierdził.
Premier z Moskwy
Dobrym znajomym Striełkowa z Rosji jest "premier" Donieckiej Republiki Ludowej - Aleksender Borodaj. Ten 42-letni współwłaściciel firmy consultingowej z Moskwy i filozof z wykształcenia pojawił się dopiero w maju w Doniecku. Szybko zdobył ważną pozycję. Wcześniej doradzał m.in. premierowi Krymu z rosyjskiego nadania.
Uważany jest za człowieka rosyjskich specsłużb i wielkiego biznesu, który wspiera politykę Putina. Od lat 90. nie kryje nacjonalistycznych poglądów. W młodości walczył w Naddniestrzu i wspierał pucz przeciw Jelcynowi w 1993 r. Był redaktorem skrajnie prawicowego pisma "Zawtra", które głosi powrót do imperialnej idei Rosji i ZSRR. - Budujemy Noworosję, która będzie się rozciągać na całym południowym wschodzie Ukrainy. Te ziemie należą do ludu rosyjskiego. Podzieliły nas sztuczne granice - mówił w wywiadzie dla "Sunday Times".
CO TY WIESZ O WIŚLE? CO TY WIESZ O CRACOVII? WEŹ UDZIAŁ W QUIZIE!"
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!