Tak, rzekome przejmowanie Wisły przez Niemców doskonale pasowałoby do serii dowcipów o Radiu Erewań.
Prawdę mówiąc, nie przypominam sobie takiej ilości fake newsów wyprodukowanych w sportowo-medialnej branży, ile pojawiło się przy tej historii. Zazwyczaj to z pogłoski rośnie, po weryfikacji źródeł i danych, ważny news, w tym wypadku było odwrotnie.
Najpierw był potężny wstrząs, potem okazało się, że ziemia nawet nie powinna zadrżeć. „Przegląd Sportowy” przesądził sprzedaż krakowskiego klubu, zapowiedział wejście niemieckiego kapitału, wielkie inwestycje i transfery, a na końcu okazało się, że jedyne, co się zgadzało, to fakt wpłynięcia - od początku wzbudzającej wątpliwości - oferty.
Dziś zasadne staje się pytanie, czy w ogóle istnieli jacyś Niemcy, bo wszystko wskazuje na to, że propozycja wychodziła od dwójki lokalnych fantastów, których barwne opowieści bezkrytycznie potem przedrukowywano. Co gorsza, nie w formie ich opinii, co byłoby zrozumiałe i pozwalało każdemu wyrobić sobie zdanie, ale faktów dokonanych. Dużo ich było, lecz chociaż na Twitterze dziennikarzy jest na kopy i podawali je sobie z ust do ust, z tweeta do tweeta, to nikomu nie chciało się ich weryfikować. Poza nami; red. Krzysztof Kawa w kilku publikacjach prześwietlił tę „ofertę” na wylot.
Siła fake newsa polega jednak na tym, że niektórzy do dziś zapewne wierzą, że Wiśle koło nosa przeszła historyczna szansa, a Niemców do inwestycji zniechęcili pogróżkami kibole „Białej Gwiazdy”. Źródłem tej ostatniej informacji jest „oświadczenie niemieckiej strony”, fałszywka nad fałszywkami, na którą bezmyślnie powoływali się kolejni dziennikarze.
Panowie, robota czeka. W Radiu Erewań.
Follow https://twitter.com/sportmalopolska