Temat na sportowe podwórko sprowadziła – raczej mimowolnie – Zofia Klepacka, medalistka olimpijska w windsurfingu, po której krytycznych wpisach w mediach społecznościowych o warszawskiej "Karcie LGBT plus" zawrzało. W skrócie: żeglarka sprzeciwiła się „promocji wynaturzeń”. Z wtorku na środę stała się bohaterką prawicowych mediów, twarzą walki z „tęczowym lobby”.
Wspomniana akcja, w której biorą już udział m.in. Radosław Majdan i koleżanka Klepackiej z kadry Jolanta Ogar, jest jednak nie tyle odpowiedzią na jej słowa, co na przygotowaną przez kibiców Legii stadionową oprawę o podobnej, ale bardziej rynsztokowej treści. A także próbą nakreślenia szerszego problemu i złamania tabu wokół homoseksualizmu w sporcie.
W opisującym ją tygodniku „Wprost” otwarcie i pod nazwiskiem homofobię potępili Adam Małysz, Otylia Jędrzejczak i Krzysztof Hołowczyc. I już zdążyli za kilka rozważnych i bynajmniej kontrowersyjnych zdań oberwać po głowach. Jedna z mniej znanych posłanek PiS opublikowała nawet wideo z upadkiem Małysza i komentarzem: „Na tym filmie widać, co się dzieje z człowiekiem, jak mu odjedzie lewa narta. Przykre”.
Warto więc jej – oraz podobnie myślącym – uświadomić, że w tej historii to Małysz stoi po stronie wartości. Przynajmniej olimpijskich, ale jednak uchodzą one za uniwersalne i do tej pory nikt tego nie kwestionował, nawet Klepacka. Jedna z fundamentalnych zasad olimpizmu zapisanych w Karcie Olimpijskiej brzmi: „Każda forma dyskryminacji w stosunku do osoby ze względu na rasę, wyznanie religijne, poglądy polityczne, płeć lub z jakiegokolwiek innego względu, jest niemożliwa do pogodzenia z przynależnością do Ruchu Olimpijskiego”. Amen.