Kto, jak nie strażak najlepiej wie, że bezpieczeństwo jest najważniejsze i nie zawsze bezpośrednio chodzi tutaj tylko o to przeciwpożarowe, ale też związane z ochroną zdrowia czy nawet życia. Nie dalej jak kilka dni temu w czasie intensywnych opadów śniegu OSP Kryg, które społecznie trzy lata temu wzięło pod swoją opieką i zimowe utrzymanie chodnik przy drodze powiatowej przez wieś, wyciągało z opresji karetkę pogotowia. Ta w drodze do chorego ugrzęzła w mokrym śniegu. Do bliźniaczej sytuacji doszło w Sękowej, tyle tylko, że akurat na miejsce pożaru domowej kotłowni nie mogli dojechać sami strażacy, bo drogi były w fatalnym stanie po nocnych opadach śniegu. Niektóre z jednostek zostały nawet odwołane, bo i tak nie byłyby w stanie dotrzeć na miejsce. Później okazało się na szczęście, że pożar został dość szybko opanowany.
O ile gminy zwykle radzą sobie z zimowym utrzymaniem dróg, to dochodzi właśnie do sytuacji, w których to druhowie w skrajnych sytuacjach mogliby pomóc w odśnieżaniu. Tak od trzech lat jest w Krygu.
Piotr Mika, prezes Ochotniczej Straży Pożarnej w Krygu w miniony weekend w jednostce już po 5 rano. Razem z naczelnikiem – a prywatnie synem – Gabrielem. Strażacka odpowiedzialność nie pozwoliła im spać im spokojnie, gdy chodniki w gminie zasypane były po kolana przechodniów, którzy przecież zmierzali tędy do kościoła, a po weekendzie również do szkoły i pracy. Drogę musieliby pokonywać koleinami, które utworzyły samochody. Tym bardziej niebezpiecznie było w tym rejonie.
Sprawy w swoje ręce wzięli druhowie. W ruch poszedł strażacki sprzęt - quad, który do jednostki trafił w październiku 2022 roku. Udało im się odśnieżyć 600 metrów chodnika od centrum wsi przy szkole, aż do samego kościoła, do tego plac przy remizie i plac kościelny.
- Gdy jednostka zakupiła quad, zdecydowaliśmy, że te dwa place bierzemy pod swoją opiekę i będziemy je odśnieżać w miarę potrzeb – mówi Piotr Mika.
Pracowitości krygowskim druhom odmówić nie można. Nie oglądają się na to, że to przecież obowiązki samorządu. Są, gdy trzeba, nie szczędzą sił i godzin spędzonych na służbie innym.
Podobnie jest w Gładyszowie, gdzie odśnieżanie chodnika gminnego na swoje barki wzięli tamtejsi strażacy. Oni jednak o ile, jak ci z Krygu pracują społecznie, to gmina poza utrzymaniem gotowości bojowej też jednostki zwraca do jednostki środki wydane choćby na zakup paliwa do quada, czy piasku do posypania chodnika. Wszystko trafia do puli na działalność statutową jednostki.
- To duże wsparcie ze strony strażaków z Gładyszowa - mówi Ewa Garbowska-Góra, wójt gminy Uście Gorlickie. - W ramach interwencji odśnieżają gminny chodnik, a my symbolicznie na podstawie wystawionego rachunku, zwracamy im koszty. - Jednostki są stowarzyszeniami, mają osobowość prawną i właściwie od zapisów statutowych zależy to, czym się zajmują. Jeśli do tego jest wola po obydwu stronach - warto współpracować - dodaje wójt Uścia Gorlickiego.
W większości przypadków jednak gminy pokrywają koszty związane z utrzymaniem gotowości bojowej, a więc bieżącym zabezpieczeniem choćby w paliwo, czy też opłaceniem ubezpieczenia i przeglądu samochodów. Częściowo zabezpieczają także środki na zakupy samochodów i sprzętu. Raz na dwa lata uchwałą rady gminy ustalają też wysokość ekwiwalentu, który trafia bezpośrednio do strażaków po każdej akcji. Jego wysokość jest inna w każdej gminie, ale w powiecie gorlickim to średnio 20 zł za godzinę udziału w akcji ratowniczo-gaśniczej i 10 zł za udział w szkoleniach.
Czy standardem stanie się, że na gminne drogi wjadą wozy bojowe OSP, wyposażone w pługi? Takie rozwiązania są coraz powszechniejsze w różnych części kraju. Były bądź są nadal świetną formą współpracy samorządu z Ochotniczymi Strażami Pożarnymi m.in. w gminie Wiązowna w województwie mazowieckim, gminie Maszewo w województwie lubuskim, czy gminie Czermin - po sąsiedzku - na Podkarpaciu.
Powód jest prozaiczny. Strażacy zwykle mają odpowiedni sprzęt i doświadczenie. W przeciwieństwie do firm zewnętrznych, są na miejscu. Bardzo dobrze znają teren i mogą szybko reagować. Ta współpraca daje też pewność, że z zadaniem poradzą sobie sprawnie i profesjonalnie, a mieszkańcy nie będą długo czekali na odśnieżanie.
W powiecie gorlickim na razie jednak na takie rozwiązanie się nie zanosi. Każda z gmin ma bowiem podpisaną umowę z zewnętrzną firmą zajmującą się utrzymaniem dróg lub przedsiębiorstwami usług komunalnych.
