Były to wprawdzie ćwiczenia, ale tarnowianie w pierwszym momencie mieli powody myśleć, że są świadkami wydarzeń, które rozgrywają się naprawdę. - Przez chwilę stałam jak wryta. Nie wiedziałam, czy uciekać, czy się chować - mówi Maria Witek, która w momencie, gdy padły strzały, szła w stronę pobliskiego supermarketu.
Z powodu ćwiczeń na pewien czas trzeba było zamknąć całkowicie ruch na ul. Konarskiego, jednej z głównych arterii miasta. Samochody kierowano objazdami przez Dąbrowskiego i Tuchowską. - Lepiej być dobrze przygotowanym do trudnych sytuacji, niż liczyć na to, że nigdy nie wystąpią - mówi kpt. Tomasz Wacławek, rzecznik prasowy Okręgowego Inspektoratu Służby Więziennej w Krakowie.
Pracownicy tarnowskiego Zakładu Karnego ćwiczyli wczoraj także, jak skutecznie tłumić bunt, który wybuchł w więzieniu (skazani zabarykadowali się w kaplicy) oraz w jaki sposób szybko ewakuować się z budynku, z którego drogę ucieczki odciął nagły pożar.
O ile bunt więźniów po raz ostatni był w Tarnowie ponad 20 lat temu, to za murami do pożarów dochodzi częściej. - Co roku ćwiczymy inne sytuacje kryzysowe - mówi kpt. Cecylia Hajduk, i dodaje, że uczestniczą w tym nie tylko wszyscy funkcjonariusze Służby Więziennej, ale też policjanci i strażacy.
W ZK przy Konarskiego (w budynku zamkniętym i półotwartym) wyroki odbywa w tym momencie 1047 skazanych.
Kraków: słynne krypty w fatalnym stanie [ZDJĘCIA]
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!