Znużony i zbulwersowany postawą ubezpieczyciela powodzianin ze Słupca (gm. Szczucin) zwrócił się do "Gazety Krakowskiej" o pomoc. Nasza interwencja przyniosła natychmiastowy efekt - PZU przeprosi klienta i wypłaci mu odszkodowanie.
Trudności zaczęły się piętrzyć już po majowej powodzi w ub.r. Wylała Wisła i woda uszkodziła rodzinny, murowany dom, stodołę, stajnię oraz warsztat na działce należącej do Niziołka. Rzeczoznawca z PZU pojawił się na miejscu dopiero po wielokrotnych interwencjach ze strony mieszkańca Słupca.
Czytaj także:**Borzęcin: 15 milionów złotych na ujarzmienie rzeki**
- Zwłoka należy do najczęstszych, ale nie do jedynych przewinień ubezpieczycieli w przypadkach kataklizmów - potwierdza Krystyna Krawczyk, dyrektor biura Rzecznika Ubezpieczonych. Straty zostały w końcu oszacowane. Tadeusz Niziołek liczył, że otrzyma kwotę ok. 84 tys. zł, bo na tyle dom był ubezpieczony. Powodzianin nie mógł uwierzyć oczom, gdy zobaczył przyznaną kwotę odszkodowania w wysokości… ok. 3,5 tys. zł. Jak się okazało, w wycenie sporządzonej przez rzeczoznawcę PZU były nieprawidłowości. Zbulwersowana wyceną rodzina Niziołków wzięła sprawy w swoje ręce.
- Wynająłem niezależnego rzeczoznawcę budowlanego, który stwierdził wprost, że w trybie pilnym dom nadaje się do rozbiórki - dodaje Niziołek. Pod koniec lipca ub.r. do Słupca znów przyjechał rzeczoznawca PZU, który tym razem stwierdził, że budynek należy rozebrać. Odszkodowanie zwiększono do kwoty ok. 41 tys. zł. - Znów nie zgodziłem się z decyzją i wystosowałem pismo o wyrównanie kwoty odszkodowania do 84 tys. zł. Pismo pozostało bez odzewu - mówi Niziołek. W styczniu br. zamiast pieniędzy mężczyzna otrzymał od PZU nową polisę na zniszczone przez powódź budynki.
- To prawdziwy absurd. Tato do dziś nie otrzymał odszkodowania, a oni przysłali nową polisę. Co ciekawe, w tej nowej polisie zużycie budynku znów wynosi 48 procent - mówi Bogdan Niziołek, syn pana Tadeusza, który wspiera ojca w walce z PZU. W międzyczasie Niziołkom udało się odbudować dom. Tym razem został ubezpieczony już w innej firmie. Poszkodowany nie zamierzał jednak zrezygnować z należnych mu pieniędzy i poprosił naszą redakcję o pomoc. Niecałe 48 godzin po naszej interwencji PZU przyznało się do błędu.
- Z przykrością musimy stwierdzić, że w trakcie likwidacji tej szkody pracownicy PZU zachowali się nieprofesjonalnie. Jeszcze dzisiaj pracownik PZU skontaktuje się z klientem i osobiście przeprosi go za zaistniałą sytuację. Odszkodowanie zostanie niezwłocznie wypłacone w pełnej wysokości - informuje Agnieszka Rosa z PZU.
Polecamy w serwisie kryminalnamalopolska.pl: Nowy Targ: kierowca miał aż 4 promile!
Sportowetempo.pl. Najlepszy serwis sportowy