
Piotr Kijanka zaginął w nocy z 6 na 7 stycznia, kiedy wracał do domu z przyjęcia urodzinowego. Jego żona wróciła do domu wcześniej, aby zastąpić opiekunkę, która zajmowała się dzieckiem pary. Po raz ostatni przyjaciele Piotra widzieli go wychodzącego z jednego z lokali na krakowskim Kazimierzu około godz. 23.20.
CZYTAJ WIĘCEJ:
Zaginięcie Piotra Kijanki w Krakowie. Jest nowe nagranie na którym widać Piotra Kijankę

Dalszą trasę, jaką pokonał Piotr w drodze do swojego domu na Dąbiu, znamy tylko z zapisu monitoringu. Pokonał kolejno ulice: ulice: Kupa, Miodowa, Starowiślna, Halicka oraz Bulwar Kurlandzki. Nigdy nie dotarł do swojego miejsca zamieszkania. W domu czekał na niego syn oraz ciężarna żona.
CZYTAJ WIĘCEJ:
Nadal szukają Piotra Kijanki. Rodzina wyznaczyła nagrodę

Sprawą błyskawicznie zajęła się prokuratura. Mimo że większość śledczych zakładała, że prawdopodobnie Piotra spotkał nieszczęśliwy wypadek, prokuratura rozważała również możliwość nieumyślnego spowodowania śmierci zaginionego. Jak poinformowała, wszczęcie śledztwa pod kątem zaistnienia przestępstwa z tego artykułu jest rutynowym działaniem w tego typu zdarzeniach.
CZYTAJ WIĘCEJ:
Kraków. Prokuratura prowadzi śledztwo w sprawie zaginięcia Piotra Kijanki

Służby również potraktowały zaginięcie Piotra Kijanki jako sprawę priorytetową. W poszukiwaniach strażacy wykorzystywali łodzie, sonary i inne zaawansowane urządzenia. Policja sprowadziła także specjalne psy tropiące, które jednak zgubiły trop pod Mostem Kotlarskim.
CZYTAJ WIĘCEJ:
Kraków. Poszukiwania zaginionego Piotra Kijanki nad Wisłą