Manifestacja wywołała duże poruszenie wśród tarnowian.- W Azotach doszło do wypadku? Pociąg się wykoleił? - pytali zdezorientowani mieszkańcy na widok kilkudziesięciu karetek, jadących jedna za drugą z włączonymi syrenami.
Samochody, w ślimaczym tempie, przejechały od Lwowskiej przez Dąbrowskiego i Konarskiego, docierając pod siedzibę tarnowskiego starostwa. Na przedzie manifestujący nieśli transparent "Współpraca, nie konkurencja". - Dzisiaj manifestujemy w Tarnowie, ale jeśli nie będzie woli dialogu ze strony Ministerstwa Zdrowia, to podobne protesty będą w innych miastach, z Warszawą włącznie - mówi Piotr Baranowski, prezes stowarzyszenia skupiającego prywatny sektor transportowy.
Firmy dysponujące własnymi ambulansami funkcjonują od 10 lat. - Kupiliśmy karetki za swoje pieniądze. Nikt nam ich nie dał, tak jak pogotowiu - zauważa Jerzy Tarkowski, dodając, że obecne przepisy przyzwalają na nieuczciwą konkurencję ze strony placówek finansowanych z pieniędzy podatników.
- Karetki systemowe, opłacane przez NFZ, nie wykonują u nas żadnych kursów komercyjnych. Nie mogą, bo byłoby to niezgodne z prawem - wyjaśnia Mirosław Banach, wicestarosta tarnowski, który spotkał się z protestującymi. I dodaje, że ambulanse, które obstawiają np. mecze żużlowe, zostały kupione z innej puli, a ich załoga nie pełni wówczas dyżuru kontraktowanego przez NFZ.