Cała akcja rozegrała się we wtorek 10 lipca. Miejsce? Komenda Miejska Policji nawet w swoim oficjalnym apelu o zgłaszanie się ewentualnych świadków nie podała konkretnego miejsca, ani nawet czasu!
Naszym reporterom udało się ustalić, że do spektakularnego skoku miało dojść na ul. Kasprowicza, tuż obok siedziby jednego z banków, a sprawcy zastosowali metodę kolizji z samochodem ofiary, do tej pory w Tarnowie praktycznie niespotykaną. Nietypowa była też pora - popołudniowego szczytu komunikacyjnego.
W tydzień po kradzieży sprawcy pozostają nieuchwytni, a policja w dalszym ciągu odmawia jakichkolwiek informacji, zasłaniając się dobrem toczącego się postępowania. - Cały czas trwają czynności operacyjne zmierzające do schwytania sprawców - stwierdza krótko asp. sztab. Paweł Klimek, rzecznik prasowy Komendy Miejskiej Policji w Tarnowie.
Spora suma pieniędzy
Nam udało się jednak ustalić prawdopodobny przebieg zajścia. Wczesnym popołudniem w okolicę siedziby banku podjechała samochodem kobieta w średnim wieku. Nagle w jej samochód uderzyło lekko inne auto. Z tego ostatniego wysiedli dwaj mężczyźni. Kierowca podszedł do kobiety i przepraszał ją za stłuczkę. W tym czasie jego kompan miał otworzyć samochód poszkodowanej i porwać z siedzenia reklamówkę, w której mogło być nawet ponad 100 tys. zł. w gotówce. Mężczyźni momentalnie wsiedli do swojego samochodu i odjechali na oczach zdezorientowanej kobiety.
- To musieli być profesjonaliści. Doskonale wiedzieli, jak szybko uwinąć się z łupem - mówi pracownik pobliskiego sklepu, który o akcji usłyszał od swoich klientów.
Na pierwszy rzut oka mogłoby się wydawać, że kobieta mogła być klientką banku, która wpadła w oko złodziejom przy okazji podejmowania większej sumy pieniędzy.
- Od osób, które znają okradzioną słyszałem, że gotówkę prawdopodobnie wypłaciła wcześniej w innym banku, a złodzieje śledzili ją aż do ul. Kasprowicza i tam zaatakowali - twierdzi pracownik firmy przy ul. Słowackiego.
O starannym zaplanowaniu akcji świadczyć może również to, że miejsca stłuczki nie obejmują kamery miejskiego monitoringu, ani system strzegący banku. Wątpliwe, by cokolwiek widać było też na obrazie z kamer niedalekiej stacji benzynowej.
Obława bez skutku
Według naszych rozmówców okradziona prowadzi w mieście działalność w branży finansowej. Kiedy zorientowała się, że ją okradziono, wezwała policję. Momentalnie zarządzono blokady dróg wylotowych z miasta. Radiowozy można było spotkać m.in. przy drodze krajowej nr 94 w Łoponiu oraz przy rondzie w Biskupicach Radłowskich. Sprawcy zniknęli jednak bez śladu.
Poprzednia tak duża kradzież w Tarnowie miała miejsce w grudniu ub. r., kiedy nieznani sprawcy włamali się do kantoru w centrum handlowym przez wejście awaryjne. Potem przebili się przez ściankę oddzielającej kantor od kwiaciarni. Wtedy łupem również miała paść kwota 100 tys. zł.
Apel do świadków kradzieży
W sprawie kradzieży z 10 lipca policja liczy na pomoc świadków. Osoby, które widziały całe zdarzenie w sąsiedztwie banku lub posiadają jakiekolwiek informacje mogące przyczynić się do ustalenia sprawców, powinny skontaktować się z KMP w Tarnowie pod nr tel. 997 lub 14 628 12 15.
ZOBACZ KONIECZNIE:
FLESZ: Grzyby - jak odróżnić jadalne od trujących?
Źródło: vivi24