Do lochu dokopano się w północno-zachodnim narożniku ratusza. Wszystko wskazuje na to, że prowadziły do niego kamienne schody.
- Różnego rodzaju przestępcy byli w nim umieszczani i czekali na osądzenie oraz wymierzenie kary - tłumaczy Eligiusz Dworaczyński, archeolog i badacz dziejów Tarnowa, który nadzoruje remont Rynku.
Po wschodniej stronie Rynku, jakieś 10-15 metrów od ratusza natrafiono natomiast na fundamenty średniowiecznej budowli. Archeolog jest przekonany, że to pozostałości miejskiego pręgierza, przy którym wymierzano kary za różnego rodzaju przestępstwa. Do pręgierza wiązano oszustów dla pokazania ich ludowi i winowajców, skazanych na hańbę publiczną lub chłostę, ale także np. niewierne żony.
Po tym, jak do miasta weszli Austriacy, pregierz zniknął z Rynku. Prawdopodobnie został wkomponowany w kamienicę u zbiegu ulic Katedralnej i placu Kazimierza, gdzie na rogu zachował się do naszych czasów praktycznie nienaruszony sporej wielkości kamienny słup.
Trwają ustalenia, czy odkryte miejsca zostaną w jakiś sposób odtworzone i będą uwidocznione na odnowionej płycie Rynku.
- To byłaby super sprawa i fajna atrakcja turystyczna. Mało jest w Polsce miast, które moga pochwalić się zachowanym pregierzem - zauważa Eligiusz Dworaczyński.
FLESZ: Liczba zadłużonych Polaków rośnie
