Tarnowski posąg Merkurego odzyskał skradzionego kaduceusza, a na jego stopie ponownie pojawi się skrzydło. Rzeźba znów będzie ozdobą parku

Stojąca na przypałacowym tarasie rzeźba to kopia posągu Merkurego (rzymskiego boga handlu,  zysku i kupiectwa; także złodziei i celników, posłańca bogów) z 1580 r., który znajduje się we Florencji. Pomnik przedstawia nagiego młodzieńca w hełmie, ze skrzydłami na głowie i z podobnymi skrzydełkami wyrastającymi ze stóp oraz laską (kaduceuszem), wspinający się ku niebu. Cała postać wspiera się jedynie na palcach uskrzydlonej stopy. Posąg został przywieziony do Gumnisk prawdopodobnie w drugiej połowie XIX w. z Włoch, za sprawą rodziny Sanguszków.

- Dokładnie nie wiadomo, kiedy z dłoni Merkurego zniknął kaduceusz. Widoczny jest jeszcze na zdjęciu z 1990 roku, kiedy to pałac odwiedziła księżna Klaudia Sanguszkowa z synem Pawłem. A później została już tylko sama rękojeść – mówi Stanisław Siekierski, pasjonat historii Tarnowa.

W międzyczasie zaginęło też skrzydło z prawej stopy Merkurego, które prawdopodobnie ktoś odłamał i zabrał z parku.

Rzeźba nie dość, że była niekompletna to jeszcze stoi na rozsypującym się postumencie, z którego odpada tynk, a od góry szpecą go paskudne, zielone nacieki patyny spływającej z deszczem z posągu.

Po latach wreszcie coś zaczęło się dziać wokół Merkurego z Parku Sanguszków. Za sprawą Tadeusza Mędzelowskiego oraz Roberta Kozioła do dłoni posłańca bogów wrócił kaduceusz. Wykonanie nowego skrzydła do stopy sfinansował Łukasz Wojtarowicz z żoną, który także zadeklarował opłacenie remontu postumentu.

- Odlew ma być wykonany na dniach. Merkury jeszcze w czerwcu odzyskać ma skrzydło na prawej stopie. Prace przy postumencie będą zrealizowane w następnej kolejności – tłumaczy Tadeusz Mędzelowski, który nie kryje zadowolenia z tego, że ta unikalna rzeźba znowu będzie cieszyć oko odwiedzających park i pałac.

Poniżej znajduje się największa w Tarnowie fontanna, którą udało się odnowić i na nowo uruchomić za sprawą projektu Budżetu Obywatelskiego.