Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tarnowskie: władza lubi sobie pogadać. To kosztuje 160 tysięcy zł rocznie

Paweł Chwał
Ponad 160 tysięcy złotych - tyle przegadali w ubiegłym roku przez służbowe komórki pracownicy 11 największych urzędów w dawnym woj. tarnowskim. Dla porównania - za pieniądze te można by kupić między innymi luksusowego mercedesa klasy C lub niemal 30 tysięcy (po 5,5 zł sztuka) obiadów dla dzieci w szkołach. Samorządowcy ani myślą jednak rezygnować ze służbowych komórek.

Najwięcej, bo aż 58 służbowych telefonów jest do dyspozycji pracowników tarnowskiego magistratu. Jedna komórka przypada tutaj na ośmiu urzędników.

- Każdy abonent ma ustalony limit rozmów, którego przekroczyć nie można - wyjaśnia Dorota Kunc-Pławecka, rzeczniczka prasowa Urzędu Miasta. Dodaje, że wszystkie telefony funkcjonują w ramach jednej grupy, wewnątrz której połączenia są bezpłatne. - Co miesiąc dostajemy billingi wykonanych rozmów. Musimy się tłumaczyć ze wszystkich tych, które wykonywane są poza urzędem. Zasada ta dotyczy wszystkich, bez różnicy, zarówno kierowników, jak i prezydenta - twierdzi.

Billingi w tarnowskim magistracie analizują pracownicy Centrum Obsługi Urzędu.

Podobne zasady obowiązują w gminie Tarnów, z tą różnicą że tutaj już nie specjalna komórka, a urzędnicy sami co miesiąc wyszczególniają, które rozmowy wykonali w celach służbowych, a które prywatnych. Koszt tych drugich jest im potrącany przy wypłacie wynagrodzenia, ale kontroli nie ma. - Wierzymy w uczciwość naszych pracowników - mówi Piotr Pawlina, rzecznik prasowy Urzędu Gminy.

Służbowe komórki mają m.in. wójt i jego zastępcy, skarbnik, sekretarz oraz kierownicy niektórych wydziałów. Nie wszystkich jednak.

- Ci, którzy wykonują pracę przy biurku, nie potrzebują telefonu służbowego, gdyż wszystkie rozmowy mogą wykonać ze stacjonarnego - dodaje Pawlina. W takiej sytuacji jest m.in.kierownik wydziału administracyjnego. Służbowe komórki mają za to pracownicy wydziałów gospodarki komunalnej i inwestycji, którzy sporo pracy wykonują w terenie.
Większość samorządów ma umowy podpisane z jednym, góra dwoma operatorami, wyłanianymi najczęściej w drodze przetargu.

- Wybierając operatora kierujemy się cenami rozmów w pakietach abonamentowych i wysokością opłat miesięcznych - wylicza Ryszard Ożóg, wicestarosta brzeski.

Najwyższe abonamenty mają zazwyczaj osoby ze ścisłego kierownictwa urzędu - burmistrzowie, wójtowie, starostowie i ich zastępcy, którzy wykonują najwięcej rozmów. Najniższe - osoby pełniące mniej odpowiedzialne funkcje. Dla przykładu w Bochni najniższy abonament wynosi 20 zł, a najdroższy 80 zł netto, w starostwie powiatowym w Dąbrowie Tarnowskiej stawki te kształtują się odpowiednio od 30 do 95 zł.

Rachunki za telefony służbowe są spore, ale urzędnicy nie wyobrażają sobie, aby mieli z nich zrezygnować.
- Wykonujemy mnóstwo telefonów między sobą, które są bezpłatne. To pozwala na spore oszczędności - zauważa Piotr Pawlina. Dodaje, że dzięki dużej konkurencji na rynku operatorów komórkowych można negocjować coraz lepsze oferty.
Skorzystało z tego m.in. Żabno, które zdecydowało się niedawno na zmianę operatora. Nowy zapewnia nielimitowane rozmowy do wszystkich za 65 zł netto od telefonu.

Nie wiszę stale na telefonie

Rozmowa z Grzegorzem Wawryką, burmistrzem Brzeska

Dużo Pan rozmawia przez telefon?
Nie jestem gadatliwy. Lubię konkrety i zazwyczaj wyłuszczam sprawę szybko - w kilku zdaniach, a nie przeciągam rozmowy w nieskończoność.

A pracownicy urzędu? Czy również nie nadużywają służbowych komórek?
Mamy jedną umowę na wszystkie telefony, a nie tyle umów, ile telefonów. Operator ustalił niską stawkę za minutę połączenia i darmowe rozmowy w sieci wewnętrznej urzędu. Niemniej każdy się pilnuje, aby nie nadużywać numerów służbowych. To widać po rachunkach. Ustalony abonament nie jest przekraczany.

Jako jeden z nielicznych samorządów w regionie wyposażyliście w telefony służbowe również sołtysów. Czy to nie zbędny wydatek?

Takie rozwiązanie sprawdziło się podczas powodzi, kiedy trzeba było podejmować błyskawiczne działania. Sołtysi powinni być pod telefonem, aby można się było z nimi szybko kontaktować. Leży to nie tylko w moim interesie, ale też mieszkańców.

Rozmawiał Paweł Chwał

Na urlopach płacimy sami

Rozmowa z Mariuszem Rysiem, burmistrzem Tuchowa

Z naszego zestawienia wynika, że każdy z pięciu posiadaczy telefonów służbowych w urzędzie wydzwonił w ubiegłym roku średnio 2003 zł. Dużo?
No tak, ale jeśli podzielimy to przez 12 miesięcy, to się okaże, że miesięcznie jest to kwota nieprzekraczająca 170 zł. Oczywiście mamy ograniczenia. Jeśli na przykład ktoś jest na urlopie i w tym czasie korzysta z telefonu służbowego, to za wykonane rozmowy musi zapłacić z własnej kieszeni.

Pan płacił?

Przytrafiło mi się to w ubiegłym roku. Opłaciłem z tego tytułu rachunek na ponad 200 złotych.

Telefony służbowe ma w gminie bardzo wąskie grono. osób. Nie myślał Pan o tym, aby je poszerzyć na przykład o sołtysów?

Nie ma takiej potrzeby. Sołtysi dostają diety, z których mogą opłacać rachunki za rozmowy służbowe odbyte z prywatnego telefonu.

Rozmawiał Paweł Chwał

Możesz wiedzieć więcej!Kliknij, zarejestruj się i korzystaj już dziś!

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska