Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

To emeryci opiekują się w Tarnowie bezdomnymi kotami

Łukasz Jaje
To emeryci opiekują się w Tarnowie bezdomnymi kotami
To emeryci opiekują się w Tarnowie bezdomnymi kotami Łukasz Jaje
Ty kociaro - to jedno z delikatniejszych określeń, jakie często padają pod adresem osób dokarmiających bezdomne koty w Tarnowie. Najczęściej są nimi emeryci, którzy oszczędzają na własnych potrzebach, aby pomóc zwierzakom przetrwać srogą zimę. Za bezinteresowne działania muszą się "nasłuchać".

- Za pomoc kotom usłyszałam w życiu wiele wyzwisk i pogróżek. Na szczęście są też dobrzy ludzie. Gorzej ze wsparciem od magistratu. Na tegoroczną zimę dostałam cztery kilogramy suchej karmy. Opiekuję się około 18 bezdomnymi kotami - opowiada Maria Walkowicz. Emerytowana 75-latka nie zostawiła czworonogów na pastwę losu, lecz dokłada z własnych pieniędzy. Wdowa na życie ma zaledwie 850 zł miesięcznie.

- W mojej rodzinie wszyscy kochali zwierzęta. Za okupacji było nam bardzo ciężko, ale jedzenie dla zwierzaków zawsze się znalazło - dodaje Maria Walkowicz, posiadaczka sześciu kotów, w tym Mitka, którego przygarnęła po tym, jak zły człowiek wybił mu jedyne zdrowe oko.

- Problem bezdomnych kotów urząd miasta rozwiązuje głównie dzięki emerytom, którzy najczęściej opiekują się nimi. Pomaga karmicielom zimą i tylko symbolicznie, w ilości kilku gramów suchej karmy na kota na dzień - potwierdza Krzysztof Szmid, prezes Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami w Tarnowie.

W tym roku nawet grama karmy nie dostała Halina Dorocka. Emerytka i wieloletnia karmicielka bezdomnych kotów otoczyła opieką około 20 zwierzaków. Kobieta daje im pożywienie dwa razy dziennie, kupując je za własne pieniądze i nie bacząc na trudności.

- Pomoc dla nas jest żadna. Na przestrzeni lat zdążyłam się już jednak uodpornić na pewne sprawy. Raz spytałam pewnego człowieka, delikatnie mówiąc nieprzepadającego za kotami, czy wie co to empatia. Długo myślał, aż odpowiedział, że nie. Znał za to bardzo dobrze inne słowo - antypatia - mówi Halina Dorocka.

Rola opiekunek kotów nie kończy się na dokarmianiu. Kobiety starają się zapobiegać rozrodowi zwierząt, kupując specjalne tabletki. W kwietniu, gdy miasto przeznacza pieniądze na sterylizację bezdomnych kotek, emerytki czeka kolejne wyzwanie, czyli łapanie sprytnych czworonogów. - Powinni być od tego jacyś ludzie. Jestem stara, schorowana i muszę gonić po osiedlach za dzikimi kotami. Absurdalna sytuacja - stwierdza Maria Walkowicz.

Miłośnicy zwierząt zwracają uwagę też na inne absurdy, które trzeba zmienić. Między innymi błąkające się po osiedlach młode koty nie mogą trafiać do azylu, bo przyjmowane są tam tylko "interwencje do kotów po wypadkach".

- W tym roku postaramy się, aby magistrat nie przerzucał na karmicieli bezdomnych kotów swoich własnych zadań gminy. Mam nadzieję, że się nam to uda - przekonuje Krzysztof Szmid.

Przedwojenne cukiernie Krakowa [ARCHIWALNE ZDJĘCIA]

Możesz wiedzieć więcej!Kliknij, zarejestruj się i korzystaj już dziś!

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska