Miejsce, gdzie w piątek w nocy doszło do tragicznego wypadku miejscowi nazywają zakrętem śmierci, bo co jakiś czas auta wypadają tu z drogi. Mimo, że stoją znaki z informacją o ostrym zakręcie i ograniczeniu prędkości do 30 km/godz.
Niestety kierowcy nie znający tego terenu nie zwalniają. Podobnie, jak ten, który wiózł ukraińskich turystów ze Lwowa na wycieczkę do Wiednia. Jechał za szybko i dlatego nie wyrobił na zakręcie, ściął ustawiony tu krzyż i przeleciał zahaczając o barierkę ochronną. Kilkanaście metrów w dół, a potem przekoziołkował.
- Na miejsce wypadku przyjechaliśmy jakieś 20 minut po godzinie 22 - mówi Andrzej Łabiak z OSP w Leszczawie Dolnej. - Jeden do drugiego dzwonił, żeby szybko pomagać w akcji. Wyciągaliśmy tych rannych z autobusu. Wynosiliśmy ich do ulicy, gdzie stały karetki pogotowia. Mniej poszkodowanych zwoziliśmy do szkoły.
Opowiada, że widok był straszny. Mnóstwo zakrwawionych osób. Podróżujący autokarem byli w szoku. Nie wiedzieli, co się stało.
- Mówili, że jechali na wycieczkę do Wiednia. Tak sobie pomyślałem, że kiepski kierunek kierowca obrał, bo powinien na Barwinek jechać.
Tragedie sprzed lat
Inny mieszkaniec Leszczawy Dolnej opowiada, że tuż po wypadku to był jeden jęk, płacz, krzyk.
- Widziałem ludzi pokrwawionych, bez butów, bez koszulek. Panika. Kobieta z małym dzieckiem na rękach. Też bardzo płakało. Coś niewyobrażalnego. Inna matka rozpaczająca, że bez dziecka nie pójdzie do karetki. Ktoś szukający bliskich.
Starszy pan pamięta zdarzenia sprzed lat.
- To był 61 rok. Byłem wtedy dzieckiem. Wycieczka policji z Warszawy stoczyła się ze skarpy. Miała szczęście, bo autokar zjechał na kołach aż do potoku. Nikt nie zginął. Później 91 rok i straszna tragedia. W tym samym miejscu i także ukraiński autokar. Zginęło bodajże kilkanaście osób.
Potem wypadków większych i mniejszych na zakręcie śmierci w Leszczawie Dolnej było jeszcze sporo.
- Dziewczyna taka ładna, młoda zginęła. Ale ona wyskoczyła i autobus ją przydusił. Dwie osoby były wtedy pod autokarem. Z rydlami pomagaliśmy go podnosić - wspomina dwóch mężczyzn.
Potrzebni byli goprowcy
- Zgłoszenie o wypadku otrzymaliśmy po godz. 22 - mówi bryg. Daniel Dryniak, zastępca podkarpackiego komendanta PSP. - Okazało się, że autokar leży na dachu, kilkanaście metrów niżej poziomu jezdni, ok. 20 metrów od niej w poziomie.
Na miejscu pracowało 16 zastępów Państwowej Straży Pożarnej, ale też strażacy z OSP (miejscowi przyjechali jako pierwsi). W sumie 81 strażaków, w tym 33 ochotników. Udzielali pierwszej pomocy, ewakuowali i zabezpieczali autokar, żeby nie doszło do zapalenia wyciekającej benzyny.
- W autokarze uwięzione zostały trzy osoby - mówi bryg. Daniel Dryniak. - Lekarz stwierdził ich zgon. Po przeprowadzeniu czynności przez prokuratora i policję na miejsce ściągnięta została grupa specjalistyczna ratownictwa technicznego z Krakowa. Z ciężkim samochodem i dźwigiem. Aby wydobyć ciała trzeba było ten autokar podnieść.
Później autokar został wyciągnięty na drogę.
Czy to prawda, że jedna z osób, które przeżyły była w takim szoku, że oddaliła się z miejsca wypadku?
- Problem polegał na tym, że w początkowej fazie dopóki nie dostaliśmy listy od pani pilot, nie wiedzieliśmy, ile osób podróżowało autokarem - tłumaczy zastępca komendanta. - Nie mieliśmy pewności, czy wszystkie osoby zostały odnalezione. Było podejrzenie, że jedna osoba zaginęła. Stąd na miejscu pomoc Bieszczadzkiej Grupy GOPR. Ratownicy pomagali nam przeczesywać okoliczny teren. Nie znaleźliśmy nikogo. Okazało się, że ta osoba została już zabrana do szpitala.
Najwięcej poszkodowanych trafiło do szpitala w Przemyślu (32 osoby). Reszta do Jarosławia, Sanoka, Brzozowa, Leska, Ustrzyk Dolnych. W pierwszej kolejności najciężej poszkodowani. W drugiej 28 osób, które najpierw przewieziono do szkoły w Leszczawie.
- Na miejscu mieliśmy również grupę ratowniczą PCK, działało Państwowe Ratownictwo Medyczne, policja oraz zarządzanie kryzysowe z powiatu i wojewódzkie. Przyjechała pani wojewoda, która była w kontakcie z konsulem generalnym Ukrainy. Została uruchomiona specjalna linia do kontaktu dla rodzin poszkodowanych - dodaje.
WYPADEK W LESZCZAWIE DOLNEJ:
Tragedia w Leszczawie Dolnej. W wypadku ukraińskiego autokaru zginęły trzy osoby
Dyrektorka szkoły: ranni nie mówili o wypadku, czekali tylko na jakis ciepły gest
Konsul honorowy Ukrainy w Przemyślu: autokar miał jechać inną trasą