Chodzi o incydent, do którego doszło podczas mistrzostw Polski w snowboardzie w lutym tego roku. Jak twierdzi snowboardzistka, po jej upadku na stoku trener kadry snowboardzistów Paweł Dawidek zwyzywał ją oraz jej męża. Miał nazwać ją "starą pi...", a do jej męża krzyknąć "Ćwoku, do domu dzieci pilnować!". Wulgarne zachowanie Dawidka potwierdziły aż 33 osoby.
Czytaj także:**Sławni Małopolanie zmierzyli się z ortografią. Sprawdź efekty**
Na poniedziałkowej sesji radni zaprotestowali wobec takiego traktowania swojej koleżanki. Zachowanie Dawidka uznali za "niestosowne i godne stanowczego potępienia". W swoim oświadczeniu domagają się od ministra sportu, by wyjaśnił sprawę. - Bardzo się cieszę, że sejmik jednogłośnie wykazał solidarność ze mną - komentuje snowboardzistka i radna Jagna Marczułajtis. Za przyjęciem oświadczenia w jej sprawie było 30 z 30 obecnych na sali radnych.
Dwa tygodnie temu Marczułajtis złożyła pozew karny i cywilny przeciwko trenerowi Pawłowi Dawidkowi. - To jest przestępstwo zniewagi - podkreśla snowboardzistka. - Dlatego razem z mężem domagamy się od trenera zadośćuczynienia - dodaje. Jagna Marczułajtis i jej mąż żądają 30 tys. zł. Dodatkowo chcą wpłaty 20 tys. na konto Polskiego Towarzystwa Walki z Mukowiscydozą. Snowboardzistka domaga się również oficjalnych przeprosin w mediach: na trzeciej stronie "Gazety Wyborczej" i "Tygodnika Podhalańskiego" oraz na stronie internetowej Polskiego Związku Snowboardu lub na portalu interia.pl.
Polecamy w serwisie kryminalnamalopolska.pl: Były ubek podejrzany o podpalanie kobiety
Sportowetempo.pl. Najlepszy serwis sportowy