Adam Kuta, pracownik Oświęcimskiego Centrum Kultury, tłumaczy, że na nazwę kina odbył się konkurs. Wpłynęło 140 propozycji. Według dyrekcji OCK, "Nasze kino" było najlepszą ze zgłoszonych nazw. - Były propozycje odwołujące się do historii - wyjaśnia Adam Kuta. - Jedną z nich była "Jutrzenka". Tak nazywało się pierwsze przedwojenne kino w mieście, zamienione potem na "Przodownika" - dodaje. Oświęcimianie proponowali także m.in. "Luna II", "Henryk", "Saturn", "Ockokino" czy "Świetlik".
Oświęcim na kino wydał 130 tys. zł, resztę dała Unia Europejska. - Zakupiliśmy nagłośnienie dolby digital, nowe kolumny, które zostały zamontowane za ekranem, wymieniliśmy całą instalację elektryczną - informuje Adam Kuta. - Żeby powiększyć kabinę projekcyjną, trzeba było wyburzyć ściankę działową, a i tak jest ciasno i żaden większy projektor analogowy tam się nie zmieści - dodaje Kuta.
"Nasze kino" nie rezygnuje z projekcji z tradycyjnych taśm 35 mm. Wyświetlane będą filmy komercyjne, produkcje dla dzieci oraz ambitne obrazy w ramach Dyskusyjnego Klubu Filmowego "Reksio".
Najnowsza amerykańska superprodukcja "Starcie Tytanów" to na razie jedyna oferta w trójwymiarze wyświetlana do 22 kwietnia.
- Prowadzimy rozmowy z dystrybutorami - informuje Adam Kuta. - W maju chcemy pokazać "Avatara", "Alicję w krainie czarów", "Jak wytresować smoka" oraz filmy przyrodnicze - wylicza. Na premierowy film za bilet normalny trzeba zapłacić 19 zł i 16 zł za ulgowy. W "Naszym kinie" zabraknie popularnych maszyn z popcornem, dystrybutorów z piwem czy colą.
- Trzeba będzie się zaopatrzyć w łakocie gdzie indziej. Trochę to dziwne, że w kinie nie ma popcornu - wzdycha Asia. - Cóż, grunt, że na randkę do kina można się będzie wybrać.