Dwa tygodnie temu od dębu odłamał się ogromny konar, odsłaniając spróchniały środek pnia. - Huknęło tak, że aż całym domem zatrzęsło - mówi Małgorzata Cich, która mieszka po sąsiedzku. To kolejny taki przypadek. Dąb staruszek wygląda coraz gorzej. Odciążony z jednej strony, teraz niebezpiecznie przechylił się na drugą, gdzie znajdują się zabudowania gospodarcze.
- Drzewo rośnie na wzgórzu, przez co często ściąga pioruny. Trafiały w niego już wiele razy i mocno go tym osłabiły - Eugeniusz Wojtanowski, który w cieniu dębu żyje od ponad 80 lat, pokazuje liczne ślady po uderzeniach błyskawic. Ponad 500-letnie drzewo nazywa Wojtkiem. - Skoro jest Bartek, to i Wojtek być może - mówi z uśmiechem.
Dąb spoglądający ze wzniesienia na Tuchów i otaczające je wzgórza był świadkiem wielu wydarzeń historycznych. Pod nim zatrzymywali się na odpoczynek m.in. kupcy i pielgrzymi zmierzający do pobliskiego klasztoru. - Wojtek mógłby być wspaniałą atrakcją Tuchowa i regionu. Niestety, został zostawiony sam sobie, a odpowiedzialne za jego utrzymanie służby nie robią praktycznie nic, aby go uratować - mówi Piotr Firlej, pasjonat Pogórza. Temat podjął trzy lata temu na łamach lokalnej gazety, ale skończyło się jedynie na doraźnym obejrzeniu drzewa i posprzątaniu nadłamanego konara.
Ten, który odpadł od drzewa dwa tygodnie temu, wciąż koło niego leży. Dopiero po tygodniu od zgłoszenia sprawy w gminie na miejscu pojawił się urzędnik. - Przyszedł z tyczką, pooglądał i to wszystko. Zresztą, jak zawsze - mówi Eugeniusz Wojtanowski, który twierdzi, że w tym wypadku konieczne jest podjęcie zdecydowanie bardziej radykalnych działań, z ustawieniem podpór podtrzymujących konary, bądź nawet mocną ich przycinką. - Dąb może się wywrócić i jeszcze kogoś przygnieść - zauważa.
W Urzędzie Miejskim w Tuchowie wyjaśniają, że na razie wykonane zostaną doraźne prace zabezpieczające i porządkowe przy dębie.
- Przede wszystkim konieczne jest wykonanie specjalistycznej ekspertyzy, która odpowie na pytanie, w jakim stanie jest drzewo - mówi Zofia Przybyła. Jeśli okaże się, że nie sposób go już uratować, wdrożone zostaną procedury związane z wykreśleniem go z listy pomników przyrody. To bardzo czasochłonne i skomplikowane działania, ale niezbędne do tego, aby móc usunąć to wiekowe drzewo zgodnie z prawem.
Zbuntowany jezuita. Przed Natankiem był ksiądz Kiersztyn
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!