https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

W lubelskich szkołach niezdrowe jedzenie zeszło do podziemia

Agata Wójcik
Andrzej Banas
Chipsy ze sklepu za rogiem, przemycana sól na stołówkę - tak uczniowie radzą sobie z tzw. sklepikowym rozporządzeniem.

- Najbardziej brakuje mi w sklepikach drożdżówek. To jednak nie problem, bo mogę je kupić w każdym mijanym po drodze do szkoły sklepie - mówi Magda, uczennica jednego z lubelskich liceów. Jak dodaje, w szkole kupuje tylko wodę.

Minęły prawie dwa tygodnie od kiedy w życie weszło tzw. sklepikowe rozporządzenie, które ściśle określa, jakie produkty można sprzedawać w szkolnych sklepikach. W związku z funkcjonowaniem nowych przepisów, dyrektorzy dostrzegają spadek zainteresowania zakupami w szkole.

- Przed okienkiem nie ma takiej kolejki jak dawniej - mówi Urszula Sławek, dyrektor Gimnazjum nr 9 przy ul. Lipowej. I dodaje: - Jeszcze nie spotkałam się, żeby w szkole ktoś manifestował swój sprzeciw, ale podczas jazdy autobusem słyszałam uczniów z różnych szkół, którzy zapowiadali, że będą przynosić takie jedzenie, jakie im smakuje.

Podobne spostrzeżenia ma Klaudia Skulimowska, która od sześciu lat prowadzi sklepik w Szkole Podstawowej nr 10 przy ul. Kalinowszczyzna. Jak mówi, dzieci nie są chętne do kupowania produktów dopuszczonych przez rozporządzenie. Kupują jedynie chipsy kukurydziane i wodę.

- Wodę po to, by popić cebularza, z którym już przychodzą do szkoły. W sklepiku go nie znajdą, bo jest w nim biała mąka, której rozporządzenie nie dopuszcza - mówi Skulimowska. I dodaje, że nowe przepisy nie sprawiły, że dzieci zmieniły swoje nawyki żywieniowe. - Uczniowie na korytarzach zajadają batony i chipsy. Piją także najtańsze oranżady.

Jak przyznaje, jej utarg dzienny spadł o 60 procent, a w hurtowniach ciężko znaleźć produkty spełniające normy.

Nieco lepiej wygląda sytuacja w stołówkach szkolnych. Jak przyznają dyrektorzy, nowe wytyczne niewiele różnią się od dotąd przyjętego menu. - Już wcześniej smażone potrawy dzieci jadły tylko raz w tygodniu. Ceny też nie poszły w górę - mówi Dorota Fornalska, dyrektor SP nr 22 przy ul. Rzeckiego. Dzieci płacą tu za obiad od 3 do 4 zł.

Problemem jest zmniejszenie ilości używanego cukru i soli. I tak przykładowo kompoty w Zespole Szkół nr 17 są słodzone miodem. - U nas, zdaniem uczniów, stołówkowe dania są zbyt mało doprawione. Zaczęli więc przynosić ze sobą sól z domu - dopowiada Urszula Sławek.

Kontroli jeszcze nie ma
Jak przyznaje Irmina Nikiel, powiatowy inspektor sanitarny w Lublinie, pytań w sprawie interpretacji rozporządzenia jest dużo. - W związku z tym zdecydowaliśmy się na przeprowadzenie szkoleń - mówi Irmina Nikiel.

Będą dwa: pod koniec września i na początku października. Szczegółów jeszcze nie ustalono, ale już wiadomo, że udział będzie bezpłatny.

Jak dodaje Irmina Nikiel, sanepid jeszcze nie przeprowadził kontroli sklepików i stołówek szkolnych.

Komentarze 125

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

M
Mamcia
W szkole POwinny być: szczaw i mirabelki. I tyle, by nie drażnić PO.
Z
Zx
To są działania - moim zdaniem - promowane przez zasrańców eko-socjalistycznych z UE. To już było! Będą ci mówić, co masz jeść, czym jeździć, jak i kim się kochać, w co wierzyć, jak i czy w ogóle się ogrzewać, bo misie polarne cierpią, potem zburzą ci dom, bo jest nieekologiczny i nie zerooemisyjny a ty skończysz pod mostem. Praca będzie nagrodą dla wybranych a emigranci będą cię ubogacać. Wszystko dla Twojego dobra jak w RWPG za Komuny. Nie dajcie się tumanić.
a
aaa
Takich absurdów jest więcej - w Wlk Brytanii 17 latek nie może grać w "brutalną" grę 18+, ale może wstąpić do wojska i pojechać na pierd... misję do Iraku :D
K
Kazik
To może leniwa babo zrobiłabyś im zdrową kanapkę do szkoły?
r
rex
Moje wnuki przychodza ze szkoły i przedszkola i od progu wołaja jesc. .A wiec tam sa głodzone .Zatrzymać oszalała Kopacz i jej rzad w niszczeniu zdrowia naszych dzieci .Bo dziecko głodne zle sie rozwija i choruje. Gdzie głosy srodowiska medycznego-skandal
P
PB
Głupota bije z twojego komentarza! Niby mamy demokrację ale rząd musi nas na każdym kroku kontrolować. To rodzice muszą nauczyć dzieci jak się zdrowo odżywiać a nie kretyńska ustawa.
o
olo
nowe głupie przepisy wprowadzają, likwidują jedzenie(ogolnie mowiac)ze niby przez to sa ci grubsi. a w-f to gdzie????zamiast w-fu w szkolach religia ..... likwiduja jedzenie a dopiero byla wojna o niedozywione dzieci w szkolach!!! likwiduja jedzenie a dopalacze i wóde mozna za rogiem szkoly kupic!!fakt, chińskie kolorowe slodycze-won ze szkół ale nie cebularze czy drozdzowki!!!
O
Olo
Grube sa z nędzy i ubóstwa jak powiedział pan prezes...
M
Malwa
"przykładowo kompoty w Zespole Szkół nr 17 są słodzone miodem..."
pewnie takim prawdziwym, niedocukrzanym...
Ś
Śmiech na sali
i tyle w temacie
y
yogi
To dało tylko zysk sklepikarzom którzy mają swoje sklepy przy szkołach, bo teraz tam można zobaczyć dużo młodzieży przed po lekcjach.
...
Otyłość jest poważnym problemem cywilizacyjnym, ale otyłość wśród dzieci nie tyle wynika ze zjedzenia cukierków czy batoników tylko przede wszystkim z braku ruchu. Dzieci bawiące się całymi dniami na podwórku spalą bez problemu te dodatkowe kalorie. Niestety większość teraz ma "podwórko" na smartfonie i komputerze. Jak byłem dzieckiem też jadło się słodycze, piło najtańszą oranżadę a grube były tylko jednostki. Teraz grubych dzieci jest 30-40% bo każdy siedzi z nosem w ekranie. W ub roku na wywiadówce u mojego syna nauczyciel stwierdził że tylko 3 dziewczyny w klasie ćwiczą na wf-ie, reszta ma zwolnienia. Tu jest problem do rozwiązania a nie zabranianie batoników ustawą.
Z
Zmiana boli.
A rodzice uprawiają sabotaż i ogłupiają własne dzieci , co po latach się zemści.
Państwo powinno też zadbać o obywateli i nie zachęcać reklamami do picia piwa. A co dorosły zrobi ze swoim życiem, to jego sprawa.
Z dziećmi inna sprawa, dzieci i młodych ludzi trzeba kontrolować.W tym wieku ma się dużo ryzykownych pomysłów.
A
Alicja Mila
znajomi przynoszą dzieciom batoniki, chipsy, cukierki, czekoladki, bo im się wydaje, że to taki fajny prezent. A potem coraz młodsi mają nadwagę, choroby, cukrzycę. Niedługo koszty leczenia chorób cywilizacyjnych wynikających z takiego trybu życia przewyższą przychody z podatkow.
p
przepisy
Zamiast wychowania i nauki zdrowego żywienia zakazy i nakazy. A później ból du.py bo Polacy ciągle kombinują. A jak mają nie kombinować skoro od najmłodszych lat są do tego zmuszani głupotą rządzących ? Przecież to jakaś paranoja żeby uczniowie przemycali swoją sól na stołówkę
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska