Spis treści
Polacy sceptycznie nastawieni do wyprzedaży, w tym do Black Friday?
Na początku listopada br. Fonia postanowiła się przyjrzeć sytuacji ekonomicznej Polaków. Okazało się, że 94 proc. Polaków dostrzega wzrost kosztów życia na przestrzeni ostatnich 12 miesięcy a ponad połowa (51 proc.) przyznaje, że jest to wzrost znaczący. 53 proc. badanych zwraca większą uwagę na ceny produktów i usług. Co ciekawe, dotyczy to także tych osób, które na sytuację materialną nie powinny narzekać i która nie powinna skłaniać do zaciskania finansowego pasa. Nic dziwnego, że 62 proc. konsumentów szuka promocji a 46 proc. kupuje produkty w tańszych miejscach.

– Wysoka zmienność cen do niedawna wyznaczała atmosferę na rynku i mocno ograniczała konsumpcję gospodarstw domowych. Dodatkowo wzrost cen, który następował szybciej niż wzrost nominalnych wynagrodzeń powodował spadek płac realnych i tym samym siły nabywczej gospodarstw domowych – komentuje Eliza Przeździecka, Deloitte.
Jednocześnie zwraca uwagę na najnowsze dane o wynagrodzeniach, które wskazują, że płace realne w Polsce zaczynają rosnąć. Choć na rynku przeważają pesymiści, bo publikowany przez GUS bieżący wskaźnik ufności konsumenckiej pozostaje ujemny, to jednak od marca br. obserwujemy poprawę nastrojów konsumenckich. – Wysoce prawdopodobne jest więc, że nadchodzący sezon świąteczny w Polsce będzie pod znakiem optymizmu i poprawy sytuacji w gospodarce – zauważa.
Co ciekawe, pomimo starań sprzedawców, wczesne zakupy świąteczne, przypadające na koniec października i początek listopada, nie zyskują drastycznie na popularności. Jak wynika z raportu 2023 Deloitte holiday retail survey, przygotowanego przez Deloitte, najwięcej pieniędzy konsumenci z USA wydadzą pod koniec listopada i na początku grudnia (51 proc. wydatków). Co więcej, okres, w którym przeciętny klient planuje robić zakupy skrócił się z ponad 7 tygodni w 2019 r. do niecałych sześciu tygodni w roku obecnym.
Wyprzedaże bez pułapek? Do promocji podchodzimy ostrożnie
W tym roku, po raz pierwszy klientom w ocenie rzeczywistej atrakcyjności przecen pomaga unijna dyrektywa Omnibus. Najbardziej widocznym efektem wdrożenia tej dyrektywy jest trzecia cena przy produktach objętych obniżką. Obok ceny obecnej i z dnia przed wprowadzeniem promocji sprzedawca ma obowiązek zaprezentować również najniższą cenę tego produktu z okresu 30 dni przed wprowadzeniem promocji.
I właśnie wymóg podawania tej ostatniej ceny wprowadzony został przez dyrektywę Omnibus. Jednocześnie, jeśli sklep informuje o przecenie procentowej (np. -15 proc.), to wyliczać ją musi od ceny najniższej z ostatnich 30 dni, a nie tej, jaka była dzień przed promocją.
Dzięki temu, klienci chronieni są przed pojawiającymi się w poprzednich latach sytuacjami, gdy na kilka dni przed Czarnym Piątkiem sklepy sztucznie podnosiły ceny, żeby na dzień wyprzedaży móc pisać, że cena został zmniejszona. Jednak należy pamiętać, że promocje i rabaty mogą mieć różne formy, jak kody rabatowe, kody na darmową dostawę czy promocje naliczające się automatycznie w koszyku – a te nie są one regulowane przez dyrektywę.
– Omnibus jest obchodzony choćby poprzez wykorzystanie kodów rabatowych. Na stronie cena wisi non stop taka sama (wysoka), a w praktyce już dawno konsumenci mieli możliwość zakupu w promocyjnej cenie (np. minus 30 proc.). Teraz firmy mogą oficjalnie obniżyć cenę o znacznie mniej (np. o 15 proc.), a technicznie będzie to wyglądało na pierwszą dużą przecenę w ciągu tych 30 dni – komentuje Katarzyna Kopańska, specjalistka ds. e-commerce w Fundacji Dobra Fabryka.
Z powodu inflacji Black Friday może być... rekordowy
Choć w tym roku nadal mamy do czynienia z wysoką inflacją, specjaliści zgodnie uznają, że nie spowoduje to zmniejszenia zainteresowania listopadowymi promocjami. Jak wynika z ankiety firmy SMSAPI, 93 proc. respondentów jest zainteresowana akcjami promocyjnymi Black Friday i Cyber Monday. Jednocześnie 44 proc. ankietowanych uważa, że zakupy w czarny piątek pozwolą im uniknąć inflacyjnych podwyżek (w zeszłorocznym badaniu było to 40 proc.).
– Jak pokazują nasze badania, wysoka inflacja nie zmniejsza zainteresowania listopadowymi promocjami, a kupujący widzą je jako szansę na oszczędności – zauważa Maja Wiśniewska, Head of Marketing w SMSAPI. – Myślę, że również w tym roku konsumenci wykorzystają szansę na potencjalne oszczędności. O ile oferta sklepów będzie atrakcyjnie przedstawiona zgodnie z dyrektywą Omnibus i faktycznie dotrze do zainteresowanych klientów – podkreśla.
Według niektórych ekspertów inflacja i drożyzna mogą spowodować, że z listopadowych promocji skorzystać będzie chciała jeszcze większa liczba klientów niż dotychczas. Na większe zainteresowanie zakupami w tym okresie może też wpłynąć to, że konsumenci rozważniej planują swoje budżety. W związku z tym, zamiast czekać na ostatnią chwilę z zakupem świątecznych prezentów, zrobią to już teraz. Korzystając z okresu wyprzedaży zredukują wydatki, a jednocześnie rozłożą je w czasie.
Ile wydamy na świąteczne zakupy w 2023 roku?
Mimo utrzymującej się inflacji, konsumenci planują wydać na przedświąteczne zakupy więcej niż w ubiegłym roku. W Polsce wydamy równowartość blisko 1,3 tys. zł. Co ciekawe, o ile na świecie w okresie przedświątecznym konsumenci planują przede wszystkim zakup tanich produktów, to w Polsce blisko 40 proc. z nich będzie szukało okazji na produkty luksusowe i premium – wynika z badania Fonii.
– Spora część produktów kupowanych okazyjnie przed świętami, to prezenty dla bliskich. Dodatkowo konsumenci wolą kupić lepszy jakościowo produkt, bo choć jest on droższy, to posłuży zazwyczaj dłużej. Jest takie porzekadło: chytry dwa razy traci i jest w nim sporo racji. Wolimy wydać pieniądze rozsądnie, szczególnie, gdy ich brakuje. Kupujemy mniej, ale mądrzej – zwraca uwagę Tomasz Mazek z Fonii.
Okazje cenowe. Na co liczą kupujący?
Na jakie produkty podczas będą polować klienci w okresie przedświątecznym? Wśród najbardziej popularnych kategorii, nie tylko w Polsce, znajdują się odzież i obuwie dla dorosłych (56 proc. wskazań), perfumy i produkty do pielęgnacji (43 proc.) oraz elektronika – wynika z badania Business Consulting Group. 38 proc. ankietowanych klientów z naszego kraju deklaruje, że kupi jakieś artykuły elektroniczne. Wiąże się to z konkretnymi oczekiwaniami: konsumenci liczą, że promocyjne oferty będą się charakteryzowały przynajmniej 30-proc. obniżką ceny albo też przy zakupie drugiego produktu dostaną jeden za darmo. Sprzedawcy jednak studzą emocje.
– Uwzględniając inflację, wzrost kosztów wytworzenia technologii, to elektronika jest dzisiaj najtańsza od lat. Producenci wciąż mają jeszcze w magazynach nadwyżki produktów, których chcą się pozbyć i często sprzedają je poniżej kosztów wytworzenia. Z kolei marże sieci handlowych są bardzo niskie i tak duże promocje są po prostu niemożliwe. Niestety, wszystko wskazuje na to, że ceny elektroniki będą rosły - w Polsce należą one do najniższych – zwraca uwagę Wojciech Buczkowski, prezes Komputronik.
W badaniu 62 proc. Polaków deklaruje, że oczekuje porządnych upustów cenowych, na wszystkie produkty. Co drugi konsument oczekuje porządnej zniżki na wybrane produkty a 41 proc. spodziewa się ofert wiązanych, typu „kup 3 zapłać za 2”.