Związek Nauczycielstwa Polskiego nie zgadza się z reformą oświaty, która od nowego roku szkolnego wchodzi w życie. Także nauczyciele z Waddowic postanowili rozpocząć procedurę sporu zbiorowego. Jedną z form protestu nauczycieli będą strajki w poszczególnych szkołach.
W tym dniu nie odbędą się lekcje, nawet szkolne stołówki zostaną zamknięte.
Między innymi w Zespole Szkół nr 2 w Wadowicach pojawiły się kartki z informacją, skierowaną do rodziców uczniów.
"W szkole nie będą prowadzone zajęcia dydaktyczne i nie będzie czynna stołówka. Prosimy o przekazanie informacji czy w piątek, 31 marca dzieci zostaną pod Państwa opieką, czy też chcecie skorzystać z zajęć opiekuńczych na terenie szkoły. Informację prosimy przekazać wychowacy klasy do poniedziałku, poprzez wpis do dzienniczka ucznia"
Z kolei w sobotę, na wadowickim rynku przez cztery godziny, zbierano podpisy pod referendum w sprawie rządowej reformy systemu edukacji. Lista dość szybko się zapełniała a kację swoją obecnością wspierali lokalni działacze Nowoczesnej i Platformy Obywatelskiej.
- To nie jest akcja polityczne - przekonywała jednak Magdalena Musiał, jedna z inicjatorek akcji. - Zbieraliśmy podpisy za przeprowadzeniem referendum w sprawie "reformy" edukacji proponowanej przez rząd PiS, bo to nieprzemyślane "reformy" cofające nas do czasów PRL. Likwidowany jest jeden rok obowiązkowej nauki, tzw. obowiązku szkolnego (z 9 do 8 lat). Patrząc na inne kraje europejskie, będzie to najkrótszy czas obowiązkowej nauki. Zmniejszana jest liczba godzin nauczania przedmiotów ścisłych i przyrodniczych. Opóźniane jest wprowadzenie nauki drugiego języka obcego. Nauczycielom grożą zwolenienia - dodała.
Do referendum namawia też burmistrz Wadowic Mateusz Klinowski, znany ze swych lewicowych poglądów, który informację o sobotniej zbiórce podpisów opublikował na swoim oficjalnym profilu na Facebooku.