Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Walka Krzysztofa. Jak emerytowany żołnierz wygrał bitwę z rakiem prostaty i wraca do normalnego życia

Zbigniew Bartuś
Zbigniew Bartuś
Przykład pana Krzysztofa to kolejny dowód na to, jak ogromną rolę odgrywają regularne badania profilaktyczne, na czele z PSA i regularną wizytą u urologa.
Przykład pana Krzysztofa to kolejny dowód na to, jak ogromną rolę odgrywają regularne badania profilaktyczne, na czele z PSA i regularną wizytą u urologa.
Jest ponurym rekordzistą Polski. Próbuje co roku zabić kilkanaście tysięcy mężczyzn nad Wisłą, zaatakował także Krzysztofa - w wieku, można rzec, typowym. Ryzyko zachorowania na raka prostaty jest największe po 60 roku życia (co nie oznacza, że nie chorują osoby młodsze i starsze!). Krzysztofowi wyniki PSA pogorszyły się niepokojąco zaraz po siedemdziesiątce. Szczęśliwie - nie przeoczył tego alarmu, bo od lat regularnie wykonuje to badanie i odwiedza urologa. Szczęśliwie - dzięki kolejnym badaniom - jego rak został zidentyfikowany błyskawicznie. Szczęśliwie, z miejsca zyskał w krakowskim szpitalu wsparcie specjalistów przeprowadzających operacje z pomocą robota chirurgicznego. Szczęśliwie... Krzysztof żyje i ma się świetnie.

- Jak widać, dużo tego szczęścia. Ale ja mu „trochę” pomogłem. Każdy może! Podstawa to regularne badania - uśmiecha się emerytowany żołnierz. I pyta retorycznie: - A może gdyby wszyscy robili to, co ja, to nie mielibyśmy w Polsce co roku aż sześciu tysięcy zgonów na raka prostaty?

Przez 35 lat służył w oddziałach zmechanizowanych Sił Zbrojnych RP. Większość życia spędził na placach ćwiczeń i poligonach. Na emeryturę odszedł w stopniu pułkownika. Nie tylko dbał przy tym o aktywność i dobrą formę fizyczną, ale i regularnie się badał. Wiadomo, lepiej dmuchać na zimne. Właśnie w trakcie jednego z takich rutynowych badań, w 2005 roku, urolog ze szpitala wojskowego zdiagnozował powiększoną prostatę.

- Zażywałem przepisane leki i co roku robiłem badania profilaktyczne, czyli USG i oznaczenie poziomu PSA, którego newralgiczną granicą jest 4. Przez te wszystkie lata stężenie nigdy nie przekraczało tej wartości. Aż do 2022 r., gdy kolejne rutynowe PSA, wykonane po ośmiu miesiącach, wskazało 6. Dostałem skierowanie na rezonans magnetyczny. Muszę przy tym zaznaczyć, że nie miałem żadnych dolegliwości sugerujących jakikolwiek problem z prostatą. Tyle tylko, że częściej korzystałem w nocy z toalety, ale tłumaczyłem to wiekiem: skończyłem 70 lat – wspomina Krzysztof.

Rezonans, biopsja fuzyjna, fachowa pomoc szpitalna i szybkie działania uratowały mu życie.

Rak prostaty: jak namierzyć wroga

Dr n. med. Paweł Wisz z krakowskiego Szpitala na Klinach, jeden z najbardziej cenionych w Europie chirurgów robotycznych, od paru lat osiąga doskonałe wyniki w operacyjnym leczeniu raka prostaty. Jego narzędziem w walce o ludzkie życie są technologie diagnostyczne i zabiegowe, z robotycznym systemem da Vinci na czele. Lekarz w pełni podziela opinię Krzysztofa na temat badań:

- U wszystkich panów, po ukończeniu 45 roku życia, gdy ryzyko zachorowania na raka prostaty zaczyna rosnąć, badanie PSA raz w roku powinno stać się dobrą praktyką. Apeluję do nich często pół żartem, pół serio: robisz obowiązkowy przegląd swojego auta, zrób sobie przegląd zdrowia i test PSA oraz - gdy to wskazane – również inne badania. Czemu auto miałoby być ważniejsze od ciebie i twojego życia? - tłumaczy dr Paweł Wisz.

Zastrzega, że podwyższony wynik PSA nie musi oznaczać raka prostaty. Może to być objaw chorób nieonkologicznych, np. łagodnego przerostu prostaty, albo infekcji układu moczowo – płciowego. Specjalista może to precyzyjnie sprawdzić, przeprowadzając stosowne badania.

Rak prostaty: jak odeprzeć atak wroga

- Kiedy wynik stężenia PSA odbiega od normy, konieczne jest pogłębienie diagnostyki, by ustalić, co się za tym kryje – wyjaśnia dr Paweł Wisz. Ta diagnostyka nie jest wcale skomplikowana, ani uciążliwa. Przekonał się o tym nasz bohater. Kiedy rezonans wykazał u niego niepokojące zmiany, poddał się biopsji fuzyjnej, umożliwiającej namierzenie komórek rakowych. Ta ujawniła, że ten „wróg z pierwszej linii frontu” - tak Krzysztof nazwał agresora - zdążył zająć znaczną część prostaty. -Stanąłem do walki o swoje życie i chciałem wygrać.

Błyskawicznie zgłosił się na konsultację w krakowskim Szpitalu na Klinach. Dlaczego tam? - Wierzę w moc technologii, ale najbardziej ufam doświadczeniu chirurga. Dr Wisz zdobył to doświadczenie w najlepszych ośrodkach zagranicznych. Ba, przeprowadził ponad tysiąc takich operacji! A ja miałem przejść pierwszą w moim życiu. - tłumaczy Krzysztof.

Dodaje, że już pierwsze spotkanie z doktorem mocno go zaintrygowało i zarazem utwierdziło w przekonaniu, że dobrze wybrał. Odbiegało bowiem od owych „standardowych” konsultacji, jakie większość pacjentów w Polsce odbywa z lekarzami. - Mogłem o wszystko dopytać, a doktor cierpliwie i w bardzo jasny sposób udzielał mi informacji - opowiada były żołnierz.

Co więcej, lekarz - po dokładnym omówieniu wyników wszystkich badań - przedstawił pacjentowi wszelkie dostępne opcje terapeutyczne, ze szczegółami dotyczącymi zarówno przebiegu samej operacji, jak i rekonwalescencji po niej. - Dzięki temu mogłem w pełni świadomie zdecydować o swym dalszym losie. Zdecydowałem się na zabieg z wykorzystaniem robota da Vinci także dlatego, że dużo czytałem o zaletach takich zabiegów, w tym niezwykłej precyzji, jaką osiągają podczas nich doświadczeni specjaliści. Technologia w tandemie z talentem i ogromnym doświadczeniem lekarza zdecydowanie zwiększa szanse nie tylko na przeżycie, ale też na dobrą jakość życia po zabiegu. A przecież dla każdego ma znaczenie, w jakiej kondycji będzie funkcjonował w dojrzałym wieku - tłumaczy Krzysztof.

Dodaje, że podczas tej rozmowy doktor Wisz powiedział coś, co dla chorego ma ogromne znaczenie: - Nie widzę żadnego powodu, z którego operacja u pana miałaby się nie udać. Te słowa były dla mnie jak przepustka do dalszego życia.

Rak prostaty: jak wygrać bitwę z nowotworem

- Współczesna medycyna daje pacjentom z rakiem prostaty wybór i wiele możliwości leczenia. Mogą się poddać operacji trzema metodami: najstarszą – otwartą, nowszą - laparoskopową i tą najbardziej zaawansowaną - z wykorzystaniem robota. Robot jest przedłużeniem rąk chirurga o ruchomości 560 stopni. Chirurg doskonale widzi pole operacyjne: w dziesięciokrotnym powiększeniu, w jakości full HD. Dla pacjenta oznacza to minimalny uraz chirurgiczny, minimalne ryzyko powikłań śródoperacyjnych oraz bardzo dobry wynik onkologiczny po zabiegu. Nie bez znaczenia jest także bardzo dobry wynik funkcjonalny: zachowanie funkcji erekcji i prawidłowego trzymania moczu – opisuje dr Paweł Wisz.

Krzysztof podkreśla, że nie bał się operacji. Po trochu z racji swego zawodu - w swym wojskowym życiu musiał się mierzyć się z wieloma trudnymi sytuacjami, ale najbardziej chyba za sprawą rozmowy z lekarzem. TYM lekarzem. - Zyskałem pewność, że jestem w dobrych rękach. Najgorsze było chyba oczekiwanie. Człowiek chciałby być jak najszybciej po zabiegu - wspomina emeryt.

Operacja trwała dwie godziny. Krzysztof obudził się, jak wspomina, z lekkim bólem (wszakże miał za sobą poważna operację onkologiczną!), ale ten został szybko uśmierzony przez odpowiednie leki. Dobre samopoczucie podtrzymała w nim życzliwość okazana przez lekarzy i personel szpitala. - Niektórzy lekarze ograniczają się do „wykonania zadania”. Zrobią swoje, wytną co trzeba i... tyle. I OK, chwała im za to. Ale ja patrzę na to z punktu widzenia pacjenta, często przestraszonego, przeważnie zdezorientowanego i przede wszystkim wiedzącego o swym stanie zaledwie ułamek tego, co lekarz. Pełna informacja oraz wsparcie ze strony lekarza jest w każdym wypadku nie do przecenienia. A życzliwość w stylu doktora Wisza, wsparta przez wspaniałą atmosferę tworzoną przez cały personel krakowskiego Szpitala na Klinach, to prawdziwy skarb - chwali były wojskowy.

Dr Wisz tłumaczy, że pacjenci chcą i mają prawo odgrywać coraz aktywniejszą rolę w podejmowaniu decyzji medycznych dotyczących ich zdrowia. Dotyczy to m.in. aż 92,5 proc. mężczyzn z nowo zdiagnozowanym rakiem prostaty. Komunikacja między lekarzem a pacjentem jest więc kluczem do osiągnięcia wysokiej - jakże oczekiwanej przez pacjentów - jakości opieki medycznej.

Rak prostaty: powrót do normalności po operacji onkologicznej

- Przykład pana Krzysztofa to kolejny dowód na to, jak ogromną rolę odgrywają regularne badania profilaktyczne - podkreśla dr Paweł Wisz. Dodaje, że takim badaniom winni się poddawać wszyscy mężczyźni po czterdziestce. To pozwala zwiększyć szanse na zdiagnozowanie nowotworu we wczesnej fazie, a co za tym idzie - wyleczenie go z zastosowaniem małoinwazyjnych metod, z chirurgią robotyczną na czele.

Badanie urologiczne nie jest skomplikowane: polega na pobraniu krwi w celu oznaczenia poziomu PSA (antygenu gruczołu krokowego) oraz odwiedzeniu urologa i wykonaniu badania per rectum, czyli badania prostaty przez odbytnicę, trwa to dosłownie parę minut i nie boli. Właśnie te proste czynności pomagają urologowi sprawdzić stan zdrowia prostaty, która może chorować zarówno na infekcję, łagodny przerost, a w najgorszym przypadku na nowotwór.

Leczenie operacyjne polega na wykonaniu radykalnej prostatektomii, czyli całkowitego usunięcia prostaty. Szpital na Klinach jako jedyny w Polsce wykonuje zabiegi z wykorzystaniem robota da Vinci metodą „Collar” opracowaną przez prof. Alexandra Mottrie, światowego lidera w dziedzinie chirurgii robotycznej. Technika ta pozwala wyeliminować nowotwór przy zachowaniu jakości życia sprzed operacji. Minimalizuje ryzyko pooperacyjnego pozostawienia komórek nowotworowych (tzw. dodatnich marginesów), przy bardzo dobrym wyniku funkcjonalnym, w tym w zakresie trzymania moczu. Jest znikomo inwazyjna, przeprowadzona w precyzyjny sposób, co przekłada się na znacznie krótszy czas hospitalizacji (cewnik urologiczny usuwany jest już w drugiej dobie po zabiegu - w przeciwieństwie do operacji laparoskopowych, po których usuwany jest po 14 dniach). Co oznacza również szybą rekonwalescencję i większy komfort pacjenta.

A co słychać u Krzysztofa? - Wyniki histopatologiczne są dobre. Oczywiście, muszę pilnować badań i konsultacji, ale z utrzymaniem dyscypliny nigdy nie miałem problemu – uśmiecha się Krzysztof. Po blisko trzech tygodniach rekonwalescencji wrócił do normalnej aktywności życiowej. Radują go spotkania z wnukami. Owszem, nie wolno mu jeszcze podnosić ciężkich rzeczy, jeździć na rowerze czy pływać, ale... podczas spacerów przypomina sobie ulubione trasy narciarskie i planuje, że wróci na nie za parę miesięcy.

od 7 lat
Wideo

Jakie są najczęstsze przyczyny biegunki u dorosłych?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Walka Krzysztofa. Jak emerytowany żołnierz wygrał bitwę z rakiem prostaty i wraca do normalnego życia - Dziennik Polski

Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska