Do Ministerstwa Zdrowia trafił apel podpisany przez ponad 16 tys. sądeczan, którzy chcą dyspozytorni pogotowia ratunkowego w Nowym Sączu. Podczas ostatniego posiedzenia Sejmu temat ten został podjęty przez posła Arkadiusza Mularczyka ze Zjednoczonej Prawicy, a ustosunkował się do niego Piotr Warczyński, sekretarz stanu w resorcie zdrowia.
Jest nadzieja
Walka o przywrócenie dyspozytorni do Nowego Sącza rozpoczęła się po tragicznej pomyłce 31 lipca. Dyspozytor z Tarnowa wysłał karetkę do Kamionki Małej do dławiącego się posiłkiem Józefa Górki. Ambulans najpierw pojechał do miejscowości o tej nazwie pod Sączem. Dopiero później okazało się, że pacjent potrzebuje pomocy w Kamionce Małej, ale w powiecie limanowskim. Życia Józefa Górki nie udało się uratować.
- To był błąd dyspozytora i nie ma on związku z tym, czy są dwie dyspozytornie, czy też potrzebna byłaby trzecia - mówił w Sejmie wiceminister zdrowia. - Taki błąd równie dobrze może się zdarzyć w dyspozytorni w Nowym Sączu.
Warczyński podkreślił jednak, że resort zdrowia czeka na wyniki kontroli, jaką wojewoda Jerzy Miller zarządził w tarnowskiej dyspozytorni. Mogą one mieć wpływ na powstanie trzeciej małopolskiej dyspozytorni w Nowym Sączu. Wiceminister dodał, że reforma systemu powiadamiania ratunkowego, którą zarządził wojewoda małopolski, ma się zakończyć w przyszłym roku.
- W tej chwili niemożliwe byłoby przywrócenie dyspozytorni w Nowym Sączu - powiedział Warczyński. - Z drugiej strony sprawa jest otwarta i możemy na ten temat dyskutować.
Nie zmieni zdania
Nadzieje, jakie daje wiceminister zdrowia, studzi jednak wojewoda małopolski. Jerzy Miller stoi na stanowisku, że system działa poprawnie, a utworzenie kolejnej dyspozytorni w Małopolsce jest nieuzasadnione.
- Nasze analizy nie wskazują na obniżenie bezpieczeństwa osób korzystających z pomocy pogotowia ratunkowego w związku z brakiem kolejnej dyspozytorni - podkreśla Monika Frenkiel z biura prasowego wojewody małopolskiego.
Mimo twardej postawy wojewody poseł Mularczyk nie zamierza składać broni. W tym tygodniu spotka się z Jerzym Millerem i przekaże mu petycje sądeczan. Ma nadzieję, że kilkanaście tysięcy podpisów pod apelem o zmianę w systemie przekona wojewodę.