Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wielu chorych z grypą i zapaleniem płuc. Wprowadzono ograniczenia odwiedzin

Taida Jasek, Magdalena Balicka
Pan Piotr był z synkiem odwiedzić żonę. Wizyta trwała krótko
Pan Piotr był z synkiem odwiedzić żonę. Wizyta trwała krótko Taida Jasek
Chorują mali i duzi, a to nie koniec zachorowań. Np. w Oświęcimiu fala zachorowań wzrasta. Tłumy kaszlących ludzi czekają na poradę lekarską w przychodniach. Szpitale pękają w szwach. W szpitalu w Oświęcimiu najwięcej chorych jest na oddziale dzięcięcym oraz płucnym.

Wczoraj na pediatrii przebywało aż 47 dzieci, choć miejsc jest oficjalnie tylko dla 32.
- Musieliśmy zlikwidować łóżka dla rodziców, żeby pomieścić wszystkie dzieci. Nie możemy nikogo odesłać do domu - mówi Sabina Bigos-Jaworowska, dyrektor szpitala w Oświęcimiu.
Na wszystkich oddziałach szpitala pojawiły się kartki z prośbą o ograniczenie odwiedzin chorych. Na razie nie wiadomo, na jak długo.
- Takie restrykcje w sprawie odwiedzin były konieczne - podkreśla Sabina Bigos -Jaworowska. Podaje przykład sprzed kilku dni. Chorą na zapalenie płuc dziewczynkę przyszło odwiedzić 12 koleżanek. Potencjalnie każda z nich po wizycie jest kolejnym pacjentem.
- Ważne jest to, że nie ograniczamy odwiedzin na złość pacjentom i ich rodzinom. To dla ich dobra. Zależy nam na zatrzymaniu rozprzestrzeniającej się epidemii - mówi dyrektor.
W piątek najwięcej przypadków zachorowań w oświęcimskim szpitalu dotyczyło grypy jelitowej i wirusowego zapalenia płuc. Jak mówi pani dyrektor, ta ostatnia choroba często bierze się z przepracowania i równoczesnego bagatelizowania przeziębień. Personel szpitala obawia się, co będzie za tydzień po feriach, gdy dzieci wrócą do szkół i zaczną się zarażać.
- Na razie panujemy nad sytuacją, jednak jeśli liczba chorych wzrośnie, to po prostu w szpitalu zabraknie dla nich miejsc - przyznaje Sabina Bigos -Jaworowska. Jak dodaje, wtedy gdzie umieścić pacjentów, decydować będą osoby na szczeblu wojewódzkim.
- W grę wchodzą nawet przenosiny do innych szpitali - dodaje. Pacjenci z grypą jelitową najczęściej nie zostają w szpitalu. Po otrzymaniu kroplówki wychodzą.
- Byłam trzy godziny na oddziale ratunkowym. Dzięki kroplówce mi się polepszyło - mówi pani Anna z Grojca pod Oświęcimiem. W domu ma jeszcze chorego męża, babcię, a ośmioletnia córka dopiero co przechodziła to samo.
Wielu pacjentów z powiatu oświęcimskiego szturmuje też przychodnie. Jest problem z dostaniem się do lekarzy podstawowej opieki zdrowotnej.
Taka sytuacja panuje nie tylko w Oświęcimiu. Zachorowań na zapalenia płuc, oskrzeli i powikłania pogrypowe jest bardzo dużo w całej Małopolsce. Nie wiadomo, jak długo to jeszcze potrwa, choć np. w powiecie chrzanowskim jest już lepiej. Tu apogeum zachorowań odnotowano w połowie lutego, gdzie na oddziale pediatrycznym przebywało aż 35 dzieci. Trzeba było dostawiać łóżka, bo na co dzień jest ich tylko 20. W piątek na oddziale były już dwa wolne miejsca. Szpital nadal ma jednak ograniczoną liczbę odwiedzin. Na sali nie może przebywać w tym samym czasie wiecej niż jeden odwiedzający.
- Jeżeli tendencja spadkowa będzie utrzymywała się również po weekendzie, rozważona zostanie kwestia zniesienia ograniczenia odwiedzin - zaznacza Agnieszka Dyba, rzeczniczka chrzanowskiego szpitala.
Pani Anna, która w piątek przyszła odwiedzić w chrzanowskim szpitalu chorą wnuczkę Anię, opowiada, że dziewczynka jest już trzeci tydzień chora.
- Najpierw miała zwykłe przeziębienie, które zamieniło się w zapalenie oskrzeli. Antybiotyki nie pomagały. Trzeba było zawieźć dziecko do szpitala - relacjonuje. Dziewczynka zaraziła się w przedszkolu. - Rodzice maluchów powinni być bardziej odpowiedzialni. Przyprowadzają do przedszkola zakatarzone dzieci, które roznoszą zarazki i na drugi dzień choruje już cała grupa maluchów - dzieli się spostrzeżeniami.
Jest trochę zdziwiona, że szpital, choć oficjalnie ograniczył ilość odwiedzin, nie pilnuje, by obostrzenia były przestrzegane. - Przed chwilą natknęłam się na oddziale dziecięcym na parę starszych ludzi, którzy zgubili się w szpitalu w poszukiwaniu innego oddziału. Wchodzili do sal, by zapytać o rehabilitację -opowiada pani Anna.
Tak samo w oświęcimskim szpitalu liczą, że odwiedzający sami zastosują się do próśb. - Bez problemu dostałem się na oddział położniczy, ale byłem tylko chwilę - zastrzega pan Piotr, który przyszedł z trzyletnim synem odwiedzić żonę.
Odwiedziny są też ograniczone w szpitalu w Olkuszu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska