- Gdybym nie doczytała składu, mogłoby dojść do tragedii - oburza się kobieta. - Producent tego tatara powinien zawrzeć wieprzowinę w nazwie, bo nie każdy może i chce ją jeść, zwłaszcza na surowo. Ja etykietę przeczytałam, ale starsza osoba mogła mieć z małymi literami problem.
Sądeczanka złożyła reklamację w hipermarkecie. W odpowiedzi dostała pismo z myślenickiej firmy Mysław, która wyprodukowała tatara. Napisano, że "niewielka ilość mięsa wieprzowego została dodana do tatara w celu podniesienia walorów smakowych" oraz, że "jego zawartość w produkcie jest deklarowana na etykiecie w sposób zgodny z obowiązującymi przepisami".
Odpowiedź nie zadowoliła klientki. Złożyła skargę do sądeckiej delegatury Wojewódzkiego Inspektoratu Inspekcji Handlowej w Krakowie. Wczoraj przeprowadzono kontrolę w sklepie, ale na jej efekty trzeba poczekać.
- Nazwa produktu nie może wprowadzać w błąd - podkreśla Teresa Korbut, naczelnik Wydziału Kontroli Artykułów Żywnościowych WIIH w Krakowie. Przypadku z Nowego Sącza nie komentuje, bo nie zna jeszcze wyników kontroli. Efektem, jak wyjaśnia, może być postępowanie administracyjne w sprawie wymierzenia kary sprzedawcy (w tym wypadku Tesco). Producenta może ukarać Inspekcja Jakości Handlowej Artykułów Rolno-Spożywczych.
- Niczego nie ukrywamy, gdyż w składzie produktu wymieniamy mięso wieprzowe - zastrzega Celina Nierodkiewicz, dyrektor ds. jakości w firmie Mysław. Jej zdaniem, nazwa produktu jest zasadna, ponieważ większość jego składu (83 proc.) stanowi wołowina. Jak zaznacza, sądeczanka jest pierwszą klientką, która skarży się na nazwę produktu.
- Chciałabym osobiście przeprosić tę panią. Zależy nam na satysfakcji klienta i dlatego nazwa zostanie zmieniona - zapewnia Celina Nierodkiewicz.
Michał Sikora, rzecznik prasowy Tesco Polska z Warszawy, przekonuje, że polskie przepisy nie wymagają wymieniania w nazwie produktu wszystkich jego składników.
- Rozumiemy jednak i dziękujemy za uwagi klientki. Będziemy rozmawiać z producentem, żeby wypracował takie opakowanie produktów, które będzie w pełni i wyraźnie informowało o ich składzie - powiedział wczoraj "Gazecie Krakowskiej".
Przetwory mięsne bez regulacji
Beata Majchrzak, naczelnik Wydziału Kontroli Artykułów Pochodzenia Zwierzęcego Głównego Inspektoratu Jakości Handlowej Artykułów Rolnych w Warszawie: - W naszym kraju nie ma przepisów, które regulowałyby nazewnictwo i skład przetworów mięsnych. Nazwa nie powinna jednak wprowadzać w błąd, lecz odzwierciedlać faktyczny skład wyrobu, gdyż przez klientów jest ona brana pierwsza pod uwagę. Producent może wypuścić na rynek np. kiełbasę składającą się w połowie z drobiu, a w połowie z wieprzowiny i nazwać ją kiełbasą drobiową, ale jest to nieadekwatne do rzeczywistego składu.
Wybieramy strażaka roku 2012. Zgłoś swojego kandydata!
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!