
CZASAMI PUNKTY TRZEBA BĘDZIE WYSZARPAĆ
Mecz na inaugurację z Resovią Wisła wygrała dość gładko. W Gdyni musiała się już na trzy punkty napracować bardzo mocno. I bardziej takich kolejnych spotkań radzilibyśmy się spodziewać wiślakom. Droga do celu jest jeszcze daleka, a punkty pewnie jeszcze wiele razy w tym sezonie będzie trzeba po prostu wyszarpywać. I dobrze, żeby tej sztuki krakowianie nauczyli się na dobre.

STAŁE FRAGMENTY GRY ZACZYNAJĄ BYĆ MOCNĄ BRONIĄ
Jesienią Wisła nie stwarzała jakiegoś wielkiego zagrożenia pod stałych fragmentach gry. Teraz to się zmieniło. Jak powiedział Radosław Sobolewski, ma to być w dużej mierze zasługa Bogdana Zająca, który przygotowuje stałe fragmenty gry w ofensywie. W Gdyni dwa razy wyszło to perfekcyjnie i w dużej mierze dzięki temu Wisła w ogóle wygrała ten mecz.

UMIEJĘTNOŚĆ OBRONY KORZYSTNEGO WYNIKU
Jesienią było osiem takich przypadków, gdy Wisła prowadziła, a nie potrafiła tego utrzymać. Wystarczy policzyć, gdzie by dzisiaj była, gdyby potrafiła się obronić tylko w połowie z tych przypadków. W Gdyni krakowianie pokazali jednak, że chyba już dojrzali, że potrafią zagrać w bardziej wyrachowany sposób. Nawet, jeśli momentami przypominało to obronę rozpaczliwą, to jednak było skuteczne. Piłkarze z pola bronili według klasycznego schematu, że trzeba stać w świetle bramki, by łatwiej było blokować strzały. Bronił też dobrze bramkarz, co nie było bez znaczenia.

BRAMKARZ TEŻ MUSI POMAGAĆ
Bramkarz musi być wartością dodaną, jeśli chce się awansować do ekstraklasy. W meczu z Arką Gdynia Mikołaj Biegański takim zawodnikiem był. Dał swoimi interwencjami drużynie coś ekstra. I tak to musi wyglądać, jeśli zespół ma prezentować się dobrze i przede wszystkim zbierać punkty mecz po meczu.