

SIÓDMA WYGRANA, CZYLI JAK W SEZONIE MISTRZOWSKIM
Od sezonu mistrzowskiego, czyli 2010/2011, Wisła Kraków, nie notowała takiej serii kolejnych wygranych. W sobotę „Biała Gwiazda” zwyciężyła siódmy raz z rzędu i wyrównała osiągnięcie właśnie z tamtego sezonu. W obu seriach swój udział miał Radosław Sobolewski. Najpierw jako piłkarz, teraz jako trener. I tutaj ciekawostka. Jeśli ktoś myśli, że aktualni zawodnicy nie interesują się takimi rzeczami, to pragniemy wyprowadzić z błędu. Gdy zapytaliśmy po sobotnim meczu Luisa Fernandeza czy wie, kiedy ostatni raz Wisła wygrała siedem razy z rzędu, ten bez mrugnięcia okiem, odpowiedział, że wtedy gdy piłkarzem był jeszcze Radosław Sobolewski. No, ale apetyt rośnie w miarę jedzenia, a klubowy rekord - też z udziałem „Sobola” jako piłkarza - to dziesięć wygranych z rzędu…

DOMINACJA, JAKIEJ DAWNO NIE BYŁO
W sobotę Wisła po prostu zmiotła Chrobrego Głogów. Takiej dominacji nad rywalem dawno nie oglądaliśmy. Owszem w pierwszym meczu tego roku krakowianie pewnie pokonali Resovię, ale teraz grali po prostu lepiej. Zresztą sam trener Chrobrego Marek Gołębiewski przyznał, że jego drużyna miała taki plan, żeby wysoko atakować Wisłę pressingiem, ale nie była tego w stanie robić, bo jakość wiślaków była tak wysoka, że bez problemu spod tego pressingu wychodzili.

NAJLEPSZA POŁOWA W SEZONIE?
Naszym zdaniem pierwsza połowa meczu z Chrobrym w wykonaniu Wisły jest mocną kandydatką do miana najlepszej w tym sezonie. Kreatywność, szybka gra, duża liczba podań bez przyjęcia, zmiana ciężaru gry, mnóstwo strzałów, trzy gole. Tutaj było wszystko, co wymagający kibic Wisły chce oglądać przychodząc na stadion przy ul. Reymonta. Owszem, druga część nie była już tak efektowna, ale czy ktoś mógł przez moment choćby pomyśleć, że ten mecz jeszcze może wymknąć się Wiśle spod kontroli?