
DOBRY MECZ, ALE CO Z TEGO?
Zgadzamy się z trenerami Wisły i Piasta - w niedzielę w Krakowie rozegrano całkiem dobry ligowy mecz. I pewnie kibice Wisły z takim właśnie przekonaniem, że spędzili dobre dwie godziny niedzieli opuszczaliby stadion, gdyby nie sytuacja ich zespołu w tabeli. Bo na dzisiaj dla Wisły liczą się punkty, punkty i jeszcze raz punkty. A te przybywają bardzo wolno. Jerzy Brzęczek już trochę zaklina rzeczywistość, gdy mówi, że jest pewny, że zwycięstwa zaraz przyjdą. Pewnie też chciałby bardzo poczuć już ich smak. Tym bardziej, że w niedzielę prowadził Wisłę w siódmym meczu. Nie wygrał na razie żadnego…

ELVIS MANU TORPEDA
Plusem meczu z Piastem Gliwice jest postawa Elvisa Manu. Widać, że to piłkarz, którzy może dać drużynie jakość. Akcja, która przyniosła Wiśle pierwszego gola na długo pozostanie w pamięci kibiców. Manu ruszył jak torpeda, prezentując niesamowite przyspieszenie. Możliwości ten piłkarz ma, ale oby pokazywał je przez cały mecz, a nie tylko jego fragmenty.

KRÓTKA ŁAWKA
Jerzy Brzęczek zrobił w meczu z Piastem tylko dwie zmiany. To było trochę jak sygnał wysłany wszystkim dookoła. Jakby trener Wisły chciał pokazać, że nie ma kogo wpuścić na boisko, żeby dać drużynie impuls. Bo tak po prawdzie nie miał… Udało się z Dorem Hugim, ale jak usłyszeliśmy po końcowym gwizdku, że trzeba było wcześniej posłać na boisko Michala Skvarkę, to pozostało tylko się uśmiechnąć… Bo przecież tenże Skvarka miał w tym sezonie tyle możliwości pokazania, że warto na niego stawiać, że tylko naiwni mogą liczyć, że on jeszcze Wisłę zbawi.

SZANSE NA UTRZYMANIE WCIĄŻ SĄ, ALE….
Wisła odrobiła punkt straty do bezpiecznego miejsca. Traci obecnie do Zagłębia Lubin trzy „oczka”. I oczywiście szanse na pozostanie w ekstraklasie wciąż są, tylko, że jednocześnie nachodzi nas pewna konkluzja. Taka mianowicie, że jakoś trudno nam sobie wyobrazić, żeby zespół, który ma tak ogromne problemy z wygrywaniem meczów, nagle zaczął wygrywać seryjnie. Skoro nie robił tego przez cały sezon, to jak ma to robić na finiszu? Odwołać się chyba w tym miejscu należy albo do cudu, albo do logiki ekstraklasy, która mówi, że jeśli coś w niej nie powinno się wydarzyć, to właśnie się wydarza…