Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wygięte ogonki, czyli wpadka pisarza Karola P.

Artur Drożdżak
Gdyby nie skłonność do dobrej wódki, Karol P. pędziłby błogie życie. Chłop wypił jednak za dużo. I to stało się przyczyną jego zguby.

Pijany 26-latek na miejsce awantury wybrał mało oryginalny zakątek, bo Rynek Główny w Krakowie na linii A-B. Zaraz zjawili się stróże prawa, obezwładnili rozrabiakę i postawili mu zarzut, że "w miejscu publicznym znajdował się w stanie widocznego, wywołującego zgorszenie, upicia się". Tego samego dnia 17 marca 1921 r. mężczyzna trafił za kratki. Okazało się, że niedawno był urzędnikiem kolei. Czujni śledczy doszukali się w archiwach, że jest poszukiwany za oszustwa.

- Nie przyznaję się do winy. To pomyłka. Wszystko powiem, ale dopiero w sądzie - odgrażał się 26-latek. Policjanci sięgnęli do akt sprawy sprzed dwóch lat. Wynikało z nich, że doniesienie o oszustwach na szkodę PKP złożył naczelnik stacji kolejowej Kraków Płaszów. 15 października 1919 r. do kasy zgłosił się nieznany nikomu mężczyzna. W ręce miał asygnatę wydaną na nazwisko spisywacza wozów kolejowych, by odebrać 2 tony węgla ze składów PKP. Opał był tani, bo przysługiwał pracownikom kolei, wystarczyło zapłacić za niego w kasie i odebrać.

Jednak kasjerowi dokument wydał się podejrzany i sprawdził, że jest sfałszowany. W tym czasie mężczyzna zdążył zniknąć. Wyśledzono oszustów. Najpierw wpadł Tadeusz J., lat 19, mieszkaniec ul. Miodowej 36. On wydał wspólnika Karola P., któremu przekazał czyste blankiety asygnat, a 26-latek je przerabiał. Wpisywał na nich prawdziwe nazwiska pracowników PKP, choć bez ich wiedzy i zgody. Nie miał z tym kłopotu, bo sam na co dzień pracował na kolei jako pisarz. Podrobione asygnaty sprzedawał osobom z branży kulinarnej. Płaciły chętnie, potem zjawiały się w kasie PKP, wręczały pieniądze i odbierały węgiel. Tracili na tym kolej i jej pracownicy.

W trakcie śledztwa wyszło na jaw, że podrobione dokumenty kupiło 9 osób, m.in. pracownik Hotelu Monopol z ul.św. Gertrudy. Miał dostać 4 tony węgla za 800 koron, dał 200 koron zadatku, ale opału nie dostał. Sprawy na policji nie głosił, bo sam bał się wpadki. Inni byli już bardziej odważni. O oszustwie zawiadomili np. właściciele Hotelu Grand i Hotelu Francuskiego, restaurator z Hotelu Saskiego, szef knajpy z Warszawy.

Główny organizator procederu Karol P. przyznał się do winy i zniknął. Wpadł dopiero w 1921 r., gdy rozrabiał pijany na Rynku. Wtedy okazało się, że jest kelnerem na ul. Długiej 24.

Biegły badacz pisma ręcznego w swojej opinii wypowiedział się, że to właśnie Karol P. podrabiał asygnaty, bo "jego pismo ma tendencję do pretensjonalności, identyczny jest sposób łączenia liter i wygięcie górnych kresek w ogonku w takich literach - jak np. w, p" . W obronie aresztowanego syna stanęła tylko mama. - Proszę go puścić na wolną stopę, bo śledztwo jest już wykończone, a mój syn obarczony chorobą nerwową dawniej rozwiniętą na skutek nadużywania alkoholu, a po mnie odziedziczoną- grzmiała Karolina P.

Krakowski sąd był nieczuły na tę prośbę i kelnerowi przysolił karę 6 miesięcy więzienia. Część odsiedział, ale resztę darowano mu na mocy amnestii.

Kraków: rozpoczęła się**rekrutacja na studia 2011**

Chcesz iść za darmo do Parku Wodnego w Krakowie? **Rozdajemy bilety**

Urządź się w Krakowie!**Zobacz, jak to zrobić!**

Wszystko o Euro2012 na**www.drogadoeuro2012.pl**

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska