Dwaj doświadczeni funkcjonariusze z posterunku w Korzennej pojmali awanturnika i prowadzili go do radiowozu. Było około godz. 15.30. Właśnie wtedy do akcji wkroczyli czterej bracia zatrzymanego. Wszyscy byli nietrzeźwi. Próbowali odbić brata z rąk policjantów. Funkcjonariusze nie mogli wezwać pomocy, ponieważ dom stoi w miejscu, gdzie nie mają zasięgu sieci telefonii komórkowych i szwankuje łączność radiowa.
Jeden z braci 34-latka zadał cios siekierą w głowę aspiranta policji z 20-letnim stażem. Trafił nie ostrzem, lecz obuchem, tępą częścią siekiery. Uderzenie powaliło jednak funkcjonariusza, stracił przytomność. Oprawca stał nad nim, szykując się do kolejnego uderzenia. Inny z braci krzyczał "odrąb mu głowę". Drugi z policjantów dostał obuchem siekiery w plecy. Był przytomny. Aby ocalić kolegę, oddał strzały ostrzegawcze. Pierwszy nie spłoszył napastników. Dopiero kolejny sprawił, że uciekli do lasu. Razem z nim zbiegł mężczyzna, którego policjanci zatrzymali w czasie interwencji domowej.
Ranny, lecz przytomny policjant, wołał o pomoc przez radiostację. Szczęśliwie został usłyszany w komendzie policji, ale w... Gorlicach. Alarm natychmiast przekazano do Nowego Sącza.
- Całe szczęście, że informacji z Koniuszowej nie odbierała żona funkcjonariusza ugodzonego siekierą w głowę - mówi jeden z oficerów sądeckiej policji. - Od lat pełni ona służbę na stanowisku oficera dyżurnego, ale akurat tego dnia miała wolne.
Do Koniuszowej pomknęły karetki pogotowia i pokaźne siły policji. Poszkodowanych funkcjonariuszy zabrano do szpitala w Nowym Sączu.
Mieszkańcy wsi są zszokowani tym, co się stało. - Dobrze znam policjanta, który jest ciężej ranny. Wszystkim życzliwy i pomocny - mówi dyrektor szkoły w Koniuszowej Jarosław Gliński. Funkcjonariusz pozostaje w szpitalu. W niedzielę odzyskał przytomność. Jego życiu nie zagraża niebezpieczeństwo. Drugi policjant wyszedł już do domu.
Rodzina furiata mieszka w przysiółku na skraju wioski. Dwoje najmłodszych dzieci uczęszcza do szkoły w sąsiednim Mogilnie. Dyrektorka Jolanta Oleksy nie zna ich ojca, nigdy nie pojawiał się w szkole. Matka była tydzień temu. Pogodna, nie narzekała. W Koniuszowej zamieszkała, gdy powtórnie wyszła za mąż. Ma założoną Niebieską Kartę dla ofiar przemocy domowej. Policjanci nie pierwszy raz przyjeżdżali do jej domu na interwencje. Do wczoraj zatrzymali wszystkich podejrzanych o napaść. Prokurator rejonowy Artur Szmyd zapowiada wnioski o tymczasowe aresztowania. Za napad na funkcjonariuszy podczas służby grozi do 10 lat więzienia.
Ryzyko służby
Inspektor Henryk Koział, komendant miejski policji w Nowym Sączu.
- Służba w policji związana jest ze sporym ryzykiem. Na Sądecczyźnie w tym roku odnotowaliśmy 41 przypadków atakowania lub znieważania funkcjonariuszy. Dwukrotnie była to zbiorowa napaść na policjantów, osiem razy naruszono ich nietykalność cielesną, a 31-krotnie znieważono. Sprawcy zazwyczaj nie działali w pojedynkę. Za te wyczyny odpowiada ponad dziewięćdziesiąt osób. Poza Koniuszową najbrutalniej potraktowano funkcjonariusza, który był nocą po służbie na Rynku w Nowym Sączu. Został bezlitośnie skopany przez grupę nietrzeźwych mężczyzn, którzy rozpoznali, że jest policjantem.
Ksiądz czuje się zaszczuty. Hit disco polo na lekcji religii [WIDEO]
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!