Jan Zabijak z Sierosławic nie ma wątpliwości, że susza jest faktem. - Nie jest to może taka susza, że rośliny wysychają w stu procentach, ale straty na poziomie 40-50 procent na pewno są. Bardzo ucierpiała kukurydza cukrowa i pastewna. Ucierpiały ziemniaki, choć o skali problemu jeszcze dokładnie nie można mówić, bo jesteśmy przed wykopkami. Ucierpiała kapusta, brokuły i kalafiory. Widać to również na rynku, gdzie towaru brakuje i ceny są dość wysokie - wylicza.
Kilka dni temu na stronie Urzędu Wojewódzkiego ukazała się informacja, że małopolscy rolnicy mogą w swoich urzędach gmin składać wnioski o oszacowanie szkód spowodowanych suszą. Dotyczą one jednak tylko upraw ziemniaków, roślin strączkowych, krzewów owocowych i chmielu. Nie mogą też dotyczyć upraw już zebranych z pól.
Z uzyskanych przez nas informacji wynika, że jak na razie zainteresowanie ze strony plantatorów nie jest duże. - Kilka osób nas o to pytało, ale to naprawdę pojedyncze przypadki - przyznaje kierownik Oddziału Terenowego Małopolskiego Ośrodka Doradztwa Rolniczego w Proszowicach Marta Zastawnik i dodaje, że więcej zapytań i wniosków dotyczyło... szkód wyrządzonych przez nawałnice i deszcze.
Również Iwona Dróżdż, kierująca Referatem Rolnictwa UGiM w Miechowie potwierdza, że jak dotąd kolejki pod drzwiami referatu się nie ustawiają. - Gdy ukazała się informacja o możliwości uzyskania pomocy, kilka osób pobrało wnioski, ale jeszcze żaden nie wpłynął z powrotem - informuje.
Niewielkie zainteresowanie wynika być może nie tylko z faktu, że wymienione w komunikacie UW gatunki roślin (może poza ziemniakami i strączkowymi), nie są w rejonie Proszowic i Miechowa szczególnie popularne. Poza tym aby uzyskać pomoc, straty spowodowane suszą musiałyby uszczuplić dochody gospodarstwa jako całości o co najmniej 30 procent.
Mimo nikłego zainteresowania zdarzały się też przypadki nieporozumień. Jan Zabijak skarży się, że gdy jego żona pojawiła się z wnioskiem w nowobrzeskim urzędzie została poinformowana, że wnioski nie będą przyjmowane.
Burmistrz Jan Chojka wyjaśnia, że musiało dojść do nieporozumienia. - Jeszcze kilka dni temu mieliśmy informacje z Wydziału Rolnictwa Urzędu Wojewódzkiego, że susza naszego województwa nie dotyczy. Dopiero ostatnio okazało się, że kilka rodzajów upraw zostało nią dotkniętych - mówi i zapewnia, że w nowobrzeskim urzędzie będą przyjmowane wnioski od rolników, którzy uważają, że na skutek niedoborów wody ponieśli straty.
- Na pewno złożę wniosek ponownie i jeszcze poinformuję innych rolników o takiej możliwości - zapewnia Jan Zabijak. Nieoficjalnie przedstawiciele urzędów i instytucji związanych z rolnictwem przyznają, że w przypadku powiatu proszowickiego i miechowskiego szanse na uzyskanie pomocy nie są duże. - W porównaniu z innymi regionami kraju, gdzie wyschły całe uprawy, u nas skala problemu jest jednak dużo mniejsza, a ewentualne straty rekompensują rolnikom wyższe ceny towaru - słyszymy.
Źródło: Dziennik Polski