Straty szacowane są na 115 tysięcy złotych. Starsi państwo Knapowie i młodsze pokolenie, teraz uprawiające ziemię rodzinną, Kardynałowie, są załamani. Jak podkreślają, to cud, że nie spłonęło nic więcej.
- Gdyby wiatr wiał w drugą stronę, to z dymem poszedłby jeszcze nasz dom, a na pewno drewniana stodła sąsiadów za płotem - przyznaje Dariusz Kardynał, współwłaściciel gospodarstwa.
Na szczęście, do tego nie doszło.
Pożar zaczął się kilka minut po ósmej wieczorem w poniedziałek. Wtedy nad Olkuszem przeszła potężna nawałnica.
- U nas we wsi uderzył tylko jeden piorun, właśnie ten, co trafił w naszą stodołę - mówi pan Dariusz.
Pierwsza ogień zauważyła teściowa pana Dariusza. Po uderzeniu pioruna wybiegła przed dom i zobaczyła czerwony odblask na ścianie domu sąsiadów. Cała stodoła stała w ogniu. Straż z Zarzecza przyjechała szybko, a za nią kolejne 10 wozów z sąsiednich miejscowości, ale właściwie nie było już co ratować. Ze stodoły i sprzętu zostały zgliszcza. Wczoraj do południa trwało dogaszanie i sprzątanie pogorzeliska. Pomagali strażacy z OSP w Zarzeczu i sąsiedzi pogorzelców.
- Bez wątpienia do pożaru doprowadziło wyładowanie atmosferyczne - przyznaje Dariusz Wilk, komendant olkuskiej Państwowej Straży Pożarnej. - To najpoważniejsze zdarzenie ostatniej burzy - dodaje komendant.
Poszkodowana rodzina chce szybko odbudować stodołę.