Przez 20 lat posesja kobiety i okoliczne działki przy ul. Parkowej na obrzeżach Zatoru były oazą spokoju. - Budził mnie śpiew słowików, widziałam tu rzadkie czaple. Po prostu raj, w którym mogliśmy odpoczywać z rodziną - wspomina kobieta.
Wszystko skończyło się na jesieni 2008 r., gdy na sąsiednie parcele zostały przejęte od gminy w dzierżawę przez prywatnego biznesmena. Mężczyzna postawił tam największy w Polsce park rozrywki. Nie zabrakło gigantycznych ruchomych dinozaurów. Jest gigantyczny 25-metrowy brachiozaur, rogaty triceratops i groźny tyranozaur.
Mieszka pośród dinozaurów, które ryczą za głośno (ZDJĘCIA)
- Dziś to już ponad 100 figur, cały czas powiększamy naszą ofertę - przyznaje Dariusz Łysoń, syn biznesmena, teraz jeden z szefów parku. Obok dinozaurów powstawał parking dla samochodów, tor dla gokartów i quadów, budki gastronomiczne, huśtawki, karuzele, autodrom i kino. Dom, a potem postawiony obok gabinet stomatologiczny Danuty Palus Smolik, znalazły się w samym centrum parku otoczone z czterech stron drewnianą palisadą. Została tylko wąska droga dojazdowa, często zamieniająca się w błotniste bajoro.
- Bo właściciele parku podnieśli grunt i woda spływa na moją posesję - tłumaczy kobieta. Jednak to nie jest największym problemem, ale wszechobecny hałas, bo fotokomórka za każdym razem uruchamia ryk dinozaurów, gdy kolejni zwiedzający spacerują przez park rozrywki. - Ten ryk budzi mnie o 9.00 rano i towarzyszy przez cały dzień do 20.00. I tak od maja do listopada. Najgorzej jest w weekendy, gdy tłumy zwalają się oglądać dinozaury - opowiada udręczona kobieta. Mówi, że jej trzy psy także cierpią z powodu hałaśliwego sąsiedztwa.
- Suki Brenda, Daisy i Zina stały się lękliwe, boją się wychodzić na spacer. Zwierzęta też nie są w stanie tego wytrzymać - dorzuca. Sąsiedzi kobiety potwierdzają, że najbardziej cierpieli podczas budowy parku z powodu ciężarówek i tirów ze sprzętem, na szczęście teraz nie odczuwają nadmiernego hałasu, ale zgadzają się, że pani Danuta jest w dużo gorszej sytuacji. Tym bardziej, że do hałaśliwych zwierząt doszedł ryk silników i dyskotekowa muzyka z głośników zainstalowanych na otwartej przestrzeni. Na koniec dochodzą pulsujące, "basowe" dźwięki z kina.
- Przed hałasem tym nie da się nigdzie schronić. Słychać go nawet w domu przy szczelnie zamkniętych drzwiach, oknach oraz zasuniętych roletach - opowiada. Pomiary wykazały przekroczenie norm hałasu przy zamkniętych oknach o 30 proc., a przy otwartych - o 50 proc.
Dariusz Łysoń przyznaje, że jest w stanie zrozumieć pretensje sąsiadki dlatego w parku podjęto działania, aby wyciszyć hałas m.in. przeniesiono kino, które było jednym z głównych jego źródeł hałasu, sprzedano głośną karuzelę i zastąpiono ją cichszą, oraz wprowadzono system wyciszający dinozaury.
Polecamy w serwisie kryminalnamalopolska.pl: Kradł beznynę na angielskich numerach
Sportowetempo.pl. Najlepszy serwis sportowy