https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Zielonki. Opłaty adiacenckie kością niezgody po budowie drogi. Mieszkańcy skarżą się na decyzje władz gminy

Barbara Ciryt
Przed kilku laty tak wyglądała ulica Na Popielówkę w Zielonkach
Przed kilku laty tak wyglądała ulica Na Popielówkę w Zielonkach Fot. Archiwum
Mieszkańcy ul. Na Popielówkę nie godzą się z naliczoną im opłatą adiacencką (zależną od wzrostu wartości działki) po wybudowaniu drogi. Część z nich zaskarżyła decyzje do Samorządowego Kolegium Odwoławczego. Niemal wszystkie odwołania uwzględniono. Gmina nalicza opłaty od nowa.

- Nowa droga łączy os. Łokietka, które znajduje się za naszą ulicą z centrum Zielonek. To głównie mieszkańcy tamtego osiedla korzystają z wybudowanej drogi, podobnie jak kierowcy omijający często zakorkowaną główną ulicę w Zielonkach, a nas obciąża się opłatą - mówi Józef Pojałowski, jeden z mieszkańców. Nie kwestionują oni potrzeby budowy tej drogi, ale twierdzą, że nie im była potrzebna.

- Właściciele terenów przy ul. Na Popielówkę mieli właściwie dojazd do swoich działek z dwóch stron, np. od Długopolskiej i Pękowickiej. Teraz gmina nas obciąża twierdząc, że nasze działki zyskały na wartości. Tymczasem niektóre z nich straciły, bo ul. Na Popielówkę przeżywa wzmożony ruch samochodów - mówi mieszkaniec Zielonek.

Opłaty adiacenckie są najczęściej naliczane przy budowie kanalizacji, wodociągów, w przypadku dróg jest to sporadyczne. W gminie Zielonki taka sytuacja zdarzyła się chyba po raz pierwszy. Drogę (około kilometrowy odcinek) poszerzono z 3 lub 4 metrów, w niektórych miejscach nawet do 6 metrów, wybudowano chodnik.

Opłaty adiacenckie naliczono w zależności od wielkości działek leżących przy nowej drodze. Kwoty są bardzo różne, od 2 do nawet 30 tys. zł. Ci, którzy mieli wyliczone niewielkie sumy zapłacili, inni nie zgadzają się z wyceną. - Mam 10-arową działkę i naliczone 13 tys. zł, a sąsiad za ponad 50-arową ma 16 tys. zł. To pokazuje, jak niesprawiedliwie naliczano te opłaty - mówi mieszkaniec ulicy.

Urzędnicy twierdzą, że z naliczania opłat rezygnuje się, gdy mieszkańcy oddają pod drogę fragmenty swoich działek.

- Tak zdarza się najczęściej. W tym przypadku też o tym rozmawialiśmy, ale nie było zgody. Musieliśmy wywłaszczyć mieszkańców z części gruntów i zapłacić odszkodowania. Rzeczoznawca wyceniał te tereny po cenach rynkowych, od 17 do 22 tys. zł za ar. Mieszańcy otrzymywali od 2 do ponad 100 tys. zł. Gmina na odszkodowania wydała około 2 mln zł. Opłaty adiacenckie są w większości przypadków mniejsze, a tam gdzie przewyższają kwoty wypłaconych odszkodowań negocjujemy indywidualnie - mówi Bogusław Król, wójt gminy Zielonki.

Dodaje, że SKO uchyliło decyzje o opłatach, bo położenie działek jest skomplikowane, trudne do oszacowania. - Ale sukcesywnie robimy te wyceny i naliczamy opłaty - dodaje wójt. Zaznacza, że droga podniosła wartość tych terenów, bo obserwuje tam boom budowlany.

Mieszkańcy mówią, że odszkodowania nie są darowizną. - To zapłata za naszą własność. Ponadto odszkodowania były niższe niż tutejsze ceny rynkowe. Dostawaliśmy 17 do 18 tys. za ar, a ceny wynosiły wtedy ponad 20 tys. za ar. Odszkodowań i opłat adiacenckich nie można porównywać - mówi Józef Pojałowski. Dodaje, że mieszkańcy zrezygnują z kolejnych odwołań, jeśli w drodze negocjacji gmina obniży im opłaty o połowę.

ZOBACZ KONIECZNIE:

Komentarze 7

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

d
do gość
co ma nick do rzeczy? Komentarz jak najbardziej sensowny. Za gospodarkę wodno-ściekową w ostatnich latach duzy plus, ale inne rzeczy, jak wzmocnienie komunikacji publicznej (ile robi Wieliczka i Niepołomice - da się!), budowa ścieżek rowerowych (nie mówmy o projekcie, na który dała kasę Unia, a efekty są mizerne) i walka ze smogiem (zgazyfikowana wiekszość gminy i co?, wymieniono ledwie kilkadziesiąt pieców...), porażka. Najnowsze Studium to nic nie wnoszący w rozwój śmieć.
g
gosc
Ten obszar aż do planowanego ronda/ zjazdu z obwodnicy pólnocnej powinien być przyłączony do Krakowa.
...
Koleś używaj innego nicka, to ten jest już zagospodarowany.
M
Marian
Wójt ewidentnie się już zasiedział na stanowisku i stracił "jasność widzenia" problemów gminy.
Dodatkowo wydaje się być uzależniony od os. Wiarusa.
o
observer
Wszystko się zgadza, z wyjątkiem tytułu. To nie Zielonki są pazerne, tylko władze gminy. Jakże by były one szczęśliwe, gdyby w Gminie Zielonki nie było.... Zielonek.
o
observer
Może wreszcie do mieszkańców dotrze, że utrzymywanie tak długo tych samych osób przy władzy jest szkodliwe. Jak długo można jeszcze żyć PR-em. Zostawią Zielonki (mam na myśli miejscowość, a nie gminę) z niezliczonymi blokowiskami i niekończącymi się korkami. Zrobili z pięknej wsi betonową pustynię. Przecież tutaj nawet na spacer nie da się już wyjść.
F
Franuś
Fiskalizm wobec mieszkańców jest posunięty w gminie Zielonki do granic absurdu. Nie ma chyba takiej drugiej gminy w Polsce, w której tak się ludziom wypruwa żyły. A dla pani red. Ciryt gratulacje, że wreszcie dostrzegła jakiś problem w Zielonkach, bo dotychczas korzystała prawie wyłącznie z informacji strony internetowej gminy, gdzie aż kapie od propagany sukcesu, aż roi sie tam od nagród, śledzików, sukcesów i innego badziewia. Niech pani idzie tym tropem - pogada z ludźmi, wejdzie w codzienność Zielonek, to wtedy zobaczy pani drugie dno. Jest w Zielonkach wiele problemów i uciążliwości, które sa skrzętnie tuszowane. Korzystanie z PR-owskich gotowców przygotowanych przez urzędników chodzących na paluszkach przed wójtem, naraża dziennikarza na śmieszność.
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska