
W 2010 r. miasto nawiedziła plaga ślimaków nagich. W całym mieście były ich tysiące. Przede wszystkim na obszarach nieużytków, przy rowach melioracyjnych, na niekoszonych łąkach, w ogródkach działkowych.

Dwa lata temu coraz więcej drzew i krzewów w naszym mieście padało ofiarą groźnych owadów. W okolicach Lasu Borkowskiego kilkanaście wierzb zostało oblepionych gęstymi pajęczynami i obwieszonych ogromnymi kokonami. W środku wiły się tysiące gąsiennic. To larwy namiotnika. Namiotniki mogą spowodować tzw. gołożer, czyli ogołocenie drzew i krzewów ze wszystkich liści.

Pola ziemniaków przypominają pobojowiska, a te, na których kiedyś rosły buraki, zostały całkiem ogołocone. Jest dopiero połowa maja, a szkody, które dziki wyrządziły w uprawach mieszkańców os. Przylasek Rusiecki, Branice czy Wyciąże, już są ogromne - tak trzy lata temu w maju media opisywały plagę dzików w Nowej Hucie.