W środę 25 lutego w nocy, na telefon oficera dyżurnego policji w Zakopanem zadzwoniła bardzo zdenerwowana młoda kobieta twierdząc, że jej mąż chce popełnić samobójstwo. 31-letni mężczyzna miał wyjechać z Krakowa ( gdzie oboje mieszkają ) aby dotrzeć do Zakopanego i tu skończyć ze sobą. Policjant rozmawiający telefonicznie z kobietą potraktował sprawę bardzo poważnie.
Okazało się, małżonkowie często odwiedzając Zakopane szli na szlak do Kuźnic i Kasprowego Wierchu. To tam dyżurny w pierwszej kolejności wysłał policyjny patrol. Równocześnie powiadomił TOPR o być może konieczności wsparcia w poszukiwaniach w tak ciężkich warunkach atmosferycznych jakie panowały w środową noc ( sypał gęsty śnieg, a w górach obowiązywał II stopień zagrożenia lawinowego ).
Typowanie okazało się słuszne. Policyjny patrol odnalazł na wpół zasypany samochód VW Passat na jednym z parkingów przy szlaku do Kuźnic. We wnętrzu był 31-letni mężczyzna . Okazało się , że już przez jakiś czas chodził po górach ( mężczyzna był całkowicie przemoczony ), ale teraz w samochodzie zbierał siły aby ostatecznie rozwiązać sprawę.
Policjanci przewieźli desperata do szpitala, gdzie decyzją lekarza pozostanie na obserwacji.