Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

50 twarzy polskich rolników

Przemek Franczak
Prowokacyjny tytuł może być mylący, zrazu więc uprzedzę, że tekst nie będzie dotyczył seksualnych eksperymentów przeprowadzanych w polskich stodołach, zagrodach oraz gospodarstwach rolnych. Wyszedłem jednak z cynicznego założenia, że w walce o uwagę czytelnika nie należy cofać się przed niczym, a podobno jak coś ma "Pięćdziesiąt twarzy" w tytule to Polacy rzucają się na to jak szczerbaty na suchary.

Dowodem oczywiście ekranizacja "Pięćdziesięciu twarzy Greya", która bije w naszym kraju kinowe rekordy wszech czasów, a w swojej książkowej wersji podnosi znacząco statystyki czytelnictwa. Niewtajemniczonym wyjaśnię, że to taka pornografia dla znudzonych urzędniczek.

Nie mam zamiaru wnikać, czy o kasowym sukcesie decydują ukryte pragnienia pruderyjnych Polek i Polaków, czy sprytne działania marketingowe producentów, niech się o to kłócą antropolodzy ze specjalistami od reklamy. Nawiasem mówiąc, to jednak ciekawe, że z jednej strony z wypiekami na twarzy gotowi jesteśmy śledzić odważne erotyczne przygody głównej bohaterki, a przy "Pięćdziesięciu twarzach Durczoka" i kuriozalnym paraśledztwie "Wprost" ze wstrętem zauważamy, że znany dziennikarz mógł - olaboga - oglądać pornografię i bawić się gadżetami. Mniejsza jednak o to, w końcu miało być o rolnikach.

Ale nie o tych z OPZZ, którzy znów najechali Warszawę z rękami wyciągniętymi: po dopłaty, po ulgi, po gwarancje skupu; bo dziki wchodzą w szkodę, bo bobry budują tamy, bo to i bo tamto. Nie o tych, którzy mnożą księżycowe żądania, bo wydaje im się, że z budżetu państwa można bezkarnie odsysać pieniądze jak mleko w okręgowej mleczarni. Bo, wiadomo, państwo ma, państwo da, w końcu nam się należy (tak jak górnikom, robotnikom, urzędnikom i innym nienasyconym grupom zawodowym, o których teraz zapomniałem).

Nie wylewajmy rolników z kąpielą, więc będzie o tych, którzy protestować nie mają czasu. Jest w Krakowie Targ Pietruszkowy, przy Kalwaryjskiej. Działa dwa dni w tygodniu, a owoce - dosłownie - swojej pracy zwożą na niego lokalni producenci. Zamiast blokować ciągnikami ulice wielkich miast, wpisują się w wielkomiejskie mody i trendy, czyli odpowiadają na zapotrzebowanie wyznawców slow, eko i innych podobnych staropolskich określeń. Rozwijają się i zarabiają, nawiązują kontakty, rozszerzają zasięg zbytu. I - chyba - nie narzekają. Można? Można. Sami widzicie, polscy rolnicy jak Grey, mają różne twarze. Te wykrzywione od wiecznych pretensji i braku zrozumienia dla rynkowych praw lubię mniej.

Zobacz najświeższe newsy wideo z kraju i ze świata
"Gazeta Krakowska" na Youtubie, Twitterze i Google+
Artykuły, za które warto zapłacić!
Sprawdź i przeczytaj

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska