Ministerstwo Edukacji Narodowej podkreśla, że - zgodnie z zapowiedziami - od 1 kwietnia tego roku rozpoczęto wprowadzanie planu podwyżek wynagrodzeń dla nauczycieli o około 15,8 proc. w ciągu trzech lat. Ma to być porównywalne z przewidywanym w tym okresie wzrostem przeciętnego wynagrodzenia w gospodarce narodowej.
Kolejne podwyżki będą wprowadzone od stycznia 2019 roku oraz od początku 2020. Poprzednio nauczyciele podwyżkę dostali w 2012 roku. Jednak w sytuacji, kiedy magistrzy z przygotowaniem pedagogicznym mają zaczynać pracę w szkole od 2 tys. 417 zł brutto (po podwyżce tego wynagrodzenia zasadniczego o 123 zł), wielu gorzko stwierdza, że każdy dyskont spożywczy oferuje lepsze płace.
Niejeden z nas zazdrości nauczycielom sporej liczby dni wolnych od pracy w roku, w tym długich wakacji. Na lekcje i zajęcia dodatkowe nauczyciel zatrudniony na pełny etat poświęca w tygodniu połowę z tego czasu, jaki tygodniowo spędzają np. za biurkiem osoby pracujące w innych zawodach. Jednak nauczyciele zwracają uwagę, że dyrektor może odwołać ich z ferii na 7 dni, a np. przerwy świąteczne to czas wolny dla ucznia, a nie dla nauczyciela, on jest wtedy w szkole.
Ponadto po lekcjach nauczyciel sprawdza kartkówki, przygotowuje się do kolejnych zajęć, do tego dochodzą wywiadówki itd. Praca w szkole jest specyficzna, wymaga sporego wysiłku psychicznego. Swego czasu zespół powołany przez ministra edukacji, z udziałem wielu ekspertów, określił, że praca nauczyciela równa się wysiłkowi osoby, która sprawuje funkcję kontrolera lotów lotniczych.
- Skoro tak, to naturalną rzeczą jest, że nauczyciel musi dłużej wypoczywać - wskazują sami zainteresowani.
Co do zarobków, najlepiej oczywiście powodzi się dyrektorom szkół. Zwykły nauczyciel, który nie piastuje takiej funkcji, w zależności od stopnia awansu zawodowego i liczby dodatków, miesięcznie dostaje ok. 3-4 tys. zł brutto.
Jak alarmują związkowcy, nauczyciele zaczynają odchodzić z zawodu, a młodzi ludzie się do niego nie garną m.in. dlatego, że ich zarobki to - jak mówią - jałmużna.
- Nauczyciele uciekają z zawodu, bo to jest bardzo ciężka praca, a marnie wynagradzana - kwituje Grażyna Ralska, prezes małopolskiego okręgu Związku Nauczycielstwa Polskiego. Dodaje, że w szkole zostają osoby, które są już na takim etapie życia, że nie zmienią profilu zawodowego, a także grupa tych, którzy nie widzą się w innym zawodzie i bez względu na skrzeczącą rzeczywistość są mu wierne.
- Niedługo będziemy mieć naprawdę poważny problem, będziemy szukać nauczycieli. Bo młodzi wybiorą inne oferty niż praca w szkole, skoro z tym samym wykształceniem mogą zarabiać dwa lub trzy razy więcej - alarmuje Grażyna Ralska. Wielu nauczycieli chciałoby nowego, odpowiednio opracowanego systemu wynagradzania. Mają oczekiwania, że z biegiem czasu w kwestii wynagrodzeń dojdziemy i u nas do standardów krajów europejskich.
ZOBACZ KONIECZNIE:
WIDEO: Magnes. Kultura Gazura
Źródło: Gazeta Krakowska, Dziennik Polski, Nasze Miasto