WIDEO:
Źródło: AIP
Marszałek Radosław Sikorski (PO) poinformował we wtorek, że sam jest zainteresowany wyjaśnieniem sprawy i ukaraniem przestępców. Jak dodał, był przesłuchany w sprawie podsłuchów jako osoba nagrana, czyli pokrzywdzona. Marszałek we wtorek pytany w Sejmie o sprawę afery podsłuchowej nie wspomniał nic o zarzutach o których napisała w ostatni piątek "Gazeta Wyborcza". Z artykułu wynika, że w MSW za czasów szefowania Bartłomieja Sienkiewicza powstała specjalna grupa, która badała, czy za tzw. aferą podsłuchową ujawnioną przez "Wprost" rok temu nie stoją ówcześni szefowie ABW, Służby Kontrwywiadu Wojskowego, i Biura Ochrony Rządu, ich współpracownicy oraz obecny szef CBA. Jak napisał dziennik, urzędujący minister spraw wewnętrznych miał ich podejrzewać o spisek.
Po piątkowym artykule PiS ponowił wniosek o powołanie komisji śledczej. - Po tej publikacji złożyliśmy kolejny wniosek w sprawie komisji śledczej. Ta sprawa zaczyna żyć własnym życiem. To co się działo w organach władzy, w służbach specjalnych, może wyjaśnić tylko komisja śledcza - powiedział Agencji Informacyjnej Polskapresse (AIP) poseł Marek Opioła, członek sejmowej komisji ds. służb specjalnych. Zdaniem posła opozycji, tylko komisja ma instrumenty, by wezwać i przesłuchać osoby zaangażowane w aferę. - Chcielibyśmy się dowiedzieć, z jakich funkcjonariuszy składała się ta grupa, jak oni działali, kogo podsłuchiwali, czyli inwigilowali - powiedział Opioła.
Tymczasem inny członek komisji sejmowej Maciej Wydrzyński z Twojego Ruchu ma wątpliwości, czy powstanie komisji ma sens, z drugiej strony nie wierzy w szczere intencje rządzących. - Ja się zastanawiam, po co to dalej drążyć, bo przecież wszyscy widzieli i słyszeli, z jakimi ludźmi mieliśmy i mamy do czynienia - powiedział w Sejmie dziennikarzowi AIP. Poseł dodał, że osobiście jest przeciwnikiem komisji śledczej. Jak dodał, w sejmowej komisji ds. służb specjalnych, większość mają posłowie koalicji PO-PSL, więc będzie trudno się przebić ze swoimi postulatami.
Bartłomiej Sienkiewicz, były szef MSW, stanowczo zaprzeczył tezom zawartym w publikacji. "Sugestie, że za moją zgodą lub współudziałem były podejmowane nielegalne w świetle polskiego prawa działania wobec innych osób mijają się z prawdą i stanowią, zapewne mimowolne, wprowadzanie opinii publicznej w błąd" - oświadczył po ukazaniu się artykułu.
Premier Ewa Kopacz zapowiedziała jeszcze w piątek, że fakty opisane w artykule zostaną omówione podczas sejmowej komisji ds. służb specjalnych.
Mariusz Błaszczak z PiS mówi krótko: - Wyjaśnienie sprawy dotyczącej taśm prawdy może odbudować zaufanie obywateli do państwa, a sprawę taśm jest w stanie wyjaśnić tylko komisja śledcza działająca przy otwartej kurtynie.
Poseł Maciej Wydrzyński dodał, że rząd już po publikacjach "Wprost" sprzed roku powinien odejść. - Jak widać, afera nie wpłynęła na poparcie dla PO - konstatuje poseł Twojego Ruchu.
Tymczasem jak podało we wtorek radio RMF FM, dwaj kelnerzy podejrzani w aferze taśmowej o nagrywanie rozmów, przebywają pod kompleksową policyjną ochroną. Jej koszt sięga kilkunastu tysięcy złotych miesięcznie. Dlaczego mają ochronę? Łukasz N. i Konrad L. twierdzili, że ich życie może być w niebezpieczeństwie, ponieważ od początku sprawy współpracowali z prokuraturą. Radio twierdzi, że są oni cennym źródłem informacji dotyczących kulis afery taśmowej.