Zdaniem starszego brygadiera Pawła Frątczaka, rzecznika prasowego komendanta głównego PSP, polscy strażacy byli przygotowani do wyruszenia, gdy tylko władze Ekwadoru potwierdzą, że deklarowana przez Polskę pomoc odpowiada ich oczekiwaniom i zapotrzebowaniu. Także pod względem czasu niezbędnego na przerzucenie ekipy przez Atlantyk.
Do Ekwadoru pomoc skierowały, jako pierwsze, Wenezuela, Meksyk, Kolumbia i Salwador. To zrozumiałe, bo również znajdują się wiał Ameryce Południowej.
Trzon polskiej grupy mającej udać się do Ekwadoru stanowić miało trzydziestu kilku strażaków z Grupy Poszukiwawczo Ratowniczej PSP stacjonującej w Nowym Sącz. Cała polska ekipa miła liczyć 44 ratowników. Poza sądeczanami w jej skład wchodziliby strażacy z Poznania, Łodzi i Warszawy.
Według ustaleń nasi ratownicy zabierać z sobą mieli 6 psów poszukiwawczych, które wyszkolone są w odnajdywaniu żywych ludzi pod gruzami i zwałami ziemi. Strażackie wyposażenie to również kilkanaście ton sprzętu niezbędnego do skutecznego prowadzenia akcji poszukiwawczych oraz ratowniczych. Także niezbędnego do rozbicia w terenie własnej bazy i zapewniania wody pitnej.
Ekwador nawiedziło trzęsienie ziemi o sile 7,8 w skali Richtera.
Sądeccy strażacy z Grupy Poszukiwawczo Ratowniczej maja olbrzymie doświadczenie w prowadzeniu akcji w różnych częściach świata. Działali m.in. w Nepalu i na Haiti.