Na ścianie w Miejskiej Galerii Sztuki działającej przy Miejskiej Bibliotece Publicznej w Limanowej wisi sporych rozmiarów obraz: ,Kwartet smyczkowy No.15, op 132- Ludwika van Beethovena”. Nuty składają się z 1000 elementów, ale Ania układała je z przerwami niemal trzy lata. Od niemal identycznych biało-czarnych elementów mieniło się w oczach. Były dni, w których nie udało jej się dopasować żadnego elementu. Wkradała się niecierpliwość, czasem zniechęcenie. W końcu przyszła ogromna satysfakcja, gdy gotowy obraz zawisł na ścianie. Kiedy znajoma muzyczka zobaczyła go u Ani w pokoju powiedziała: Zdecydowanie wolałabym to zagrać, niż ułożyć.
- Ktoś zapyta, czy układanie puzzli to sztuka? To nie jest malarstwo, rzeźba, ale dla mnie to też rodzaj sztuki. Trzeba mieć do tego i talent i zamiłowanie. To pewien rodzaj rękodzieła, jak haft, czy wyszywanie. Wymaga cierpliwości i wytrwałości. Dostępne jest dla każdego, każdy może się tym zajmować, a mimo to, nie każdy da radę. Na tym też polega pasja – tłumaczy limanowianka.
Miasteczko w górach
Zaczęło się od ,,Miasteczka w górach”. Uroczego obrazka składającego się z 500 elementów, który 26 lat temu kupił pan Henryk dzieciom do wspólnej zabawy. Obraz ułożyli rodzinnie. 4-letnia wówczas Ania z zaciekawieniem obserwowała, jak z maleńkich elementów powstaje urzekające miasteczko, jak powoli rysują się w tle wysokie góry a niebo barwi się na niebiesko. Od tej niewinnej zabawy, bakcyl układania puzzli złapała mama, pani Alina. Puzzle kupowała w księgarni i układała w wolnych chwilach. Powstający obraz leżakował nieraz kilka dni na stole, każdy mógł podejść i dołożyć swoją cegiełkę. Pani Alina nawet nie myślała, że pałeczkę po niej przejmie córka.
Kiedy Ania skończyła szkołę średnią, pierwsze kroki skierowała właśnie do księgarni, z której wyszła z trzytysięcznym ,,Zamkiem w Dreźnie”. Pracowała nad nim trzy miesiące. Tak ,,zachorowała na puzzlomanię” – jak określa żartobliwie swoją pasję. Apetyt rósł w miarę układania. Puzzlowych obrazów przybywało, a ściany domu zapełniały się. Obecnie w swojej kolekcji Ania ma przeszło 70 obrazów, ale to tylko część tego, co wyszło spod jej rąk. Wiele obrazów jest w rękach znajomych, rodziny. Często też układa puzzle na zamówienie.
- Dziś mamy spory problem, bo ułożonych obrazów już nie ma gdzie wieszać. Wiszą wszędzie, w kuchni, korytarzu, sypialni, pokojach dzieci. Jeszcze tylko nie na suficie – wtrąca żartobliwie pani Alina.
,,Dachy Jerozolimy”
Kopuła na Skale mieniąca się w słońcu Jerozolimy robi ogromne wrażenie. Blask złota i tureckie fajansowe płytki dominują w jerozolimskim krajobrazie. Słońce odbija się od kamiennych murów zdobionych szkliwionymi płytkami ceramicznymi. Muzułmańskie sanktuarium zbudowane ok. 691/692, położone na Wzgórzu Świątynnym w Jerozolimie, jest jednym z najlepiej rozpoznawanych znaków i jednym z najstarszych zachowanych budynków islamskiego świata. Budowla posadowiona jest na szczycie Haram al-Sharif, najwyższego punktu starej Jerozolimy. Emanuje dostojeństwem i przepychem. Poniżej widoczna jest ściana płaczu, również skąpana w promieniach zachodzącego słońca, które zdaje się płonąć, barwiąc całe niebo na ognisty, złoty kolor. Do ,,Dachów Jerozolimy” Ania ma największy sentyment. Obraz o wymiarach 116x85cm, składający się z 3000 puzzli układała niecałe 3 miesiące. Obok jerozolimskich widoków stoi niezwykle barwny obraz przedstawiający romantyczną kolację z widokiem na kanał w Wenecji. Ma 136 x 96 cm, składa się z 6000 elementów. Podobnie, jak znajdujące się obok przedstawienie: ,,Łapiąc sny”.
- To są podobne wielkościowo obrazy, a mają dwa razy więcej elementów – uśmiecha się Ania. – Ale jeśli chodzi o wyzwania, to kosmosem było złożenie ,,Mapy świata” – składającej się z 1000 miniaturowych puzzli – podkreśla 30-latka pokazując obrazek z mikroskopijnymi elementami.
- Puzzel puzzlowi nierówny – śmieje się nasza artystka. – Szybkość układania zależy od wielkości puzzli, od tematyki, zróżnicowania kolorów – tłumaczy.
Duże obrazy klejone są na desce, mniejsze na tekturze. Niektóre po wierzchu smarowane są klejem magic, co sprawia, że panoramy odbijają światło, mieniąc się kolorami.
Ania ma własną taktykę układania. Na początku robi segregację puzzli według kolorów. Potem zawsze zaczyna od ułożenia brzegów, ramki obrazu.
- Jak obraz składa się z 6000 elementów, to w pokoju nie ma nawet gdzie stopy postawić – śmieje się. Stąd zawsze pracę poprzedza gruntowne sprzątanie, odkurzanie. W trakcie układania porządki muszą poczekać. Limanowianka układa niemal codziennie po pracy. Na ułożenie obrazka składającego się z 500 elementów potrzebuje weekendu. Obie śmieją się z mamą, że przy tym można stracić zupełnie poczucie czasu.
- Raz układałam z mężem puzzle. Nagle pytam go, która godzina? Okazało się, że była prawie czwarta nad ranem – śmieje się Pani Alina.
Lekarstwo na stres
Co zrobić, gdy układając obraz na końcu okaże się, że brakuje jednego elementu? – To prawdziwa zmora, ale znalazłyśmy na to sposób – uśmiecha się mama 30-latki.
- Najpierw odrysowuję brakujący kształt, potem znajduję na opakowaniu puzzli to brakujące miejsce i następnie igłą nakłuwam brzegi zgubionego kształtu, aż sam wyleci. Tak powstaje brakujący element – wyjaśnia pani Alina. Taktyka okazała się zbawienna, kiedy raz dla żartu jeden puzzel schował brat Ani. Innym razem w opakowaniu dziewczyna znalazła dwa dodatkowe, zdublowane elementy. – Nie chciałabym być na miejscu osób, które w swoich opakowaniach miały o te dwa puzzle za mało – śmieje się dziewczyna. Raz na wystawie zobaczyłam, że trzy puzzle są zamienione. Kształtem pasowały, ale kolorem już nie – wtrąca rozbawiona.
Pierwszą wystawę miała Ania w 2017 roku w jeszcze starej galerii Miejskiej Biblioteki Publicznej w Limanowej. Była to wystawa łączona. Zaprezentowała wtedy 20 obrazów. Z limanowskiej biblioteki obrazy powędrowały za rok do biblioteki w Mszanie Dolnej. Teraz, na ścianie nowej Miejskiej Galerii Sztuki działającej przy Miejskiej Bibliotece Publicznej w Limanowej wiszą aż 33 obrazy o różnorodnej tematyce. Oprócz majestatycznych widoków, jak ,,Rafa koralowa”, ,,Lawendowe pole”, ,,Zachód słońca w Bangkoku”, patrzy na nas ,,Mona Lisa” Leonarda da Vinci, obok ,,Krzyk” Edwarda Muncha. Nie brakuje też przedstawień o religijnej tematyce, jak portret Jana Pawła II, czy ,,Ostatnia wieczerza”. Na przeciwległej ścianie niewinnie patrzą małe kotki, mieniące się niczym obrazy w 3D.
Ostatnio Ania na prezenty dostaje wyłącznie… puzzle. Chociaż znajomi muszą się sporo nagimnastykować, by kupić coś, czego Ania jeszcze nie ułożyła. Swego rodzaju odskocznią od gotowych obrazków, są puzzle zrobione na zamówienie ze zdjęć. Ania ma trzy takie obrazy, które zostały wykonane na podstawie jej fotografii. Jedynym warunkiem jest wysłanie do firmy dobrej jakości zdjęcia. Jest to: Ołtarz główny Sanktuarium Matki Bożej Pocieszenia w Pasierbcu (1000 el.), ołtarz główny bazyliki kolegiackiej Matki Boskiej Bolesnej w Limanowej i prezbiterium kościoła pw. Miłosierdzia Bożego w Modarce.
Czy Ania zarazi puzzlomanią kolejne pokolenie? Wszystko wskazuje na to, że tak.
- Dwoje starszych wnuków już układa swoje obrazy, najmłodsza, 3,5-letnia wnuczka też interesuje puzzlami, podpatruje jak robi to Ania, rosną następcy – śmieje się pani Alina.
- Puzzle to lekarstwo na lęk, strach, gorszy dzień. Człowiek siada i zapomina o stresie. Wycisza się, odreagowuje. To alternatywa dla pędzącego świata, ciągłej gonitwy. Taki prosty wyzwalacz radości, jak znajdzie się i dopasuje mały element układanki – puentują zgodnie Pani Alina z córką.
