https://gazetakrakowska.pl
reklama
Pasek artykułowy - wybory

Anna Gąsawska tak pokochała zwierzęta, że razem z nią w domu mieszkają m.in. gekony, skunksy, papugi, a jej posesji pilnują... pytony

Paulina Marcinek-Kozioł
Wideo
emisja bez ograniczeń wiekowych
Posesji Anny Gąsawskiej pod Tarnowem "pilnują"... pytony. Razem z nią mieszkają także m.in. skunksy gekony, papugi, żółwie, strusie i emu. W jej domu i ogrodzie znalazło schronienie w sumie 250 zwierząt.

Posesja strzeżona przez węże?

Wejście na posesję Anny Gąsawskiej jest pilnie strzeżone przez… pytony. Przynajmniej tak informuje sporych rozmiarów tabliczka umieszczona na ogrodzeniu. Mieszkanka podtarnowskiej miejscowości ma w swojej kolekcji około 50 węży – głównie pytonów królewskich i boa imperatorów. Oczywiście nie chodzą one po podwórku, ale przebywają w specjalnych terrariach w domu bądź garażu. Zdarza się jednak, że osoby które widzą tabliczkę, omijają posesję szerokim łukiem.

Ich właścicielka jednak opowiada o wężach ze stoickim spokojem, bierze na ręce, a nawet przytula i karmi mrożonkami z lodówki. Co prawda nie są to kurczaki, a gryzonie kupione przez internet ze specjalnych hodowli.

Za to zamiast pytonów po posesji biegają trzy duże psy Drogon i Arya (husky) oraz Chandler (border collie). Kiedy idą na odpoczynek do kojca, wówczas podwórko należy strusi i emu. Z kolei w wolierach można spotkać m.in. ozdobne kury oraz kaczki.

Dom i ogród pełen zwierząt

Prawdziwe zaskoczenie czeka na gości dopiero po wejściu do domu. Niemal każde pomieszczenie wypełniają zwierzęta. W progu, odwiedzających witają Raja (pinczer) i Mia (york). W szafie przebywają dwa skunksy, które w ciągu dnia nie są skore do zabawy, a na widok obcych chowają się za sofę. Po salonie i kuchni snują się koty, również i te rasowe. Ciekawie wygląda korytarz, garaż i inne pomieszczenia domu. Są tam m.in. żółwie, kameleon, legwan, jaszczurki, teju argentyńskie, gekony, rybki akwariowe, pieski preriowe, fretki i gołąbki. W sypialni można spotkać różne gatunki papug od falistych po ary.

- Wszystkie zwierzęta kocham i mają one zapewniony tutaj dożywotni pobyt. U mnie się rodzą i na moich rękach umierają. Często nazywam je swoimi dziećmi, bo wiele z nich wychowałam od urodzenia i wykarmiłam mlekiem z butelki. Nie traktuję ich jako ludzi. Są moim dziećmi w tym sensie, bo ich stan, dobrobyt zależy ode mnie tak jak dziecka od rodzica - opowiada pani Anna.

Polecane

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska