
Jakub Tosik (Zagłębie Lubin)
Mówią, że mądrość, również ta boiskowa, przychodzi z wiekiem. Jakubowi Tosikowi jej nie odmawiamy, lecz w przypływie emocji nieco zabrakło mu chłodnej głowy. Dwa brzydkie faule i w konsekwencji osłabienie drużyny. Miał problemy z zahamowaniem ataków Lechii. Szczególnie w pierwszej połowie gdańszczanie wymijali go bez kłopotu.

Dominik Furman (Wisła Płock)
Odkąd tylko pojawił się w Płocku, automatycznie stał się jednym z liderów drużyny Marcina Kaczmarka. Stałe fragmenty gry to jego domena. Coraz częściej można sobie zadawać pytanie czy słusznie. W Krakowie przestrzelona jedenastka kosztowała jego zespół co najmniej punkt. Podczas gry również nie okazał się bezbłędny. Zdarzały mu się straty w środku pola.

Mateusz Możdżeń (Korona Kielce)
Można sobie zadać pytanie, co były piłkarz Podbeskidzia robił w poniedziałek na murawie. Był i chyba na tym zakończyły się jego osiągnięcia. W defensywie raczej nie ię nie przysłużył. Raczej przyglądał się gdy wrocławianie zmierzali z kolejnymi atakami. Pod bramkę Śląska sam się nie zagłębiał.

Adrian Rakowski (Zagłębie Lubin)
Zostać zmienionym już w przerwie - to nie przynosi chluby żadnemu zawodnikowi. Tak właśnie zakończyła się przygoda Rakowskiego w spotkaniu z Lechią. Nie była to złośliwość ze strony Piotra Stokowca. Pomocnik grał po postu słabo. Tracił piłki, a także nie wiele potrafił zdziałać na połowie przeciwnika.